Mam gdzieś czy przeczytasz ten tekst. Parę słów o byciu Niemiłą!

Katarzyna Troszczyńska
Pokolenie kobiet 30 +, kobiet miłych, frustratek. Które dopiero na terapii uczą się mówić: „nie". Uczą się być sobą. Czy to doprawdy tak cholernie trudne?
Fot. 123RF
Właśnie skończyłam książkę „Bycie miłym to przekleństwo" Jacqui Marson. To bardzo modna ostatnio książka. Odnajduje się w niej setki kobiet. Wy też?

Bo ja tak. Mama uczyła mnie: „Bądź grzeczna", „Bądź miła", „Wyprostuj się", „Tego nie wypada" „Tego też nie".

Kiedy byłam mała, tak właśnie wychowywano dzieci. Dziś nazywamy to: „Wychowaniem do grzeczności", czyli wychowaniem do frustracji, do braku granic.

Dlaczego nie potrafię mówić „nie", dlaczego wciąż nie potrafię kogoś urazić. Podobnie jak wiele moich koleżanek. Odmówić kupna rzeczy w promocji. O rany, to niegrzeczne. Powiedzieć pracownikowi/ pani sprzątającej/ korepetytorce/ fryzjerce, że coś robi źle. To też niegrzeczne. Niegrzeczne. Człowiek doprawdy powinien być dobrze wychowany.


Kiedyś napisałam tekst o tym, że Panie Miłe całe życie urażają siebie, ale nigdy nie urażają nikogo. Ceną jest frustracja, brak szacunku ze strony innych, rozczarowanie sobą. Kiedyś bardzo dobra terapeutka powiedziała mi, że ciepłe, miłe kobiety są jak otwarty dom – każdy może tam wejść, napić się, zjeść, wzmocnić się. Tylko, że ten dom staje się coraz bardziej zniszczony, bo jego właścicielka o niego nie dba.

Problem w tym, że nie tak łatwo wyjść ze swojej roli. Próbowaliście kiedyś? Ja spróbowałam. „Bądź przez tydzień niemiła, a potem napisz o tym tekst" zaproponowała szefowa. Tydzień!!!? przestraszyłam się. „Stracę rodzinę, wszystkich znajomych". „To chociaż jeden dzień!".

Ten dzień nadszedł wczoraj. Bycie niemiłym nie oznacza ranienia innych. W skrócie oznacza bycie sobą. Zanim stwierdzisz: „Muszę TO zrobić, oni tego potrzebują, tak wypada", zastanawiasz się czy naprawdę chcesz coś zrobić. Czy masz siłę, energię.

Prosta lekcja – nagle dowiadujesz się, ile rzeczy robisz dla kogoś.
Fot. Pixabay /stokpic / CC0 Public Domain

PORANEK (gdzie jest mój ręcznik? mamo, znieść mi ubrania)

Jeśli jesteś matką, najprawdopodobniej to ty „ogarniasz" poranek. Nie znam żadnej kobiety, która:
a.) nie budzi wszystkich domowników
b.)nie robi wszystkim śniadania
c.) nie pamięta co kto musi wziąć do szkoły, przedszkola.

We wtorkowy poranek nie nastawiam budzika. Nie szykuje synowi ubrania. Wstajemy pół godziny za późno. „Dlaczego nas nie obudziłaś?!" krzyczy mąż. „Bo nie? A dlaczego ty nas nie obudziłeś?" stwierdzam. „Mamo, a gdzie są ubrania" szamocze się syn. „Na przykład w szafie?" odpowiadam spokojnie. I pije kawę.

Dzwoni – jak to często rano – tata. Zwykle potakuję do telefonu, spanikowana, że jest coraz później. „Tato, nie mogę gadać" rzucam tym razem asertywnie. „Zawsze nie możesz gadać!" stwierdza. Manipulacja. „Dobra, nazywaj to jak chcesz, muszę kończyć". Rozłączam się i jestem z siebie dumna. Potrafię być twarda.

W samochodzie włącza się pani Miła (nienawidzę jej): czy na pewno można tak odezwać się do bliskiej, starszej osoby? Czy dobra matka może nie naszykować ubrania?
A kysz! A kysz! Wyrzuty – powtarzam sobie.
Fot. Pixabay /kyasarin / CC0 Public Domain
SZKOŁA ( „Sorry, nie gadam z wami")
Ile razy pani Miła zagaduje mamy z grupy czy z klasy swojego dziecka? Rozmawia z nauczycielką? Przedszkolanką? Uśmiecha się, choć jest zmęczona, śpieszy się.
A jakby raz to po prostu olać?

Podjeżdżam pod szkołę syna. Nauczycielka się uśmiecha, chce mi coś opowiedzieć. „Nie mam czasu, przepraszam" mówię szczerze. Przebiegam koło rodziców, którzy stoją w bramie. Rozmowy znów dotyczą jaką wybrać nową nauczycielkę dla naszych dzieci, czy warto jechać na wycieczkę do miejsca X . Nie–miła się tym dzisiaj nie zajmuje. Wsiada do samochodu i ma gdzieś kto i o czym rozmawia. Ulga. Zaoszczędzona energia.

Ale Pani Miła szepcze złowrogo: „No świetnie, bardzo kulturalnie się zachowałaś!" (czyt. matka, która nie dyskutuje o wycieczkach i nowych paniach to egoistka).
Fot. Pixabay /FirmBee / CC0 Public Domain

POŁUDNIE („Teraz pracuję")
Ile czasu marnujemy na niepotrzebne relacje? Ile energii poświęcamy na wspieranie ludzi, którzy nie wspierają nas? Ciągle myślę: muszę uporządkować relacje. Zaniedbuje prawdziwe przyjaźnie, trwonię energię na niepotrzebne uprzejmości. Nie mówię szczerze: „nie mogę teraz rozmawiać", w efekcie przenoszę pracę do domu, bo po prostu się nie wyrabiam.

Dziś nie odpisuję na SMS-y, nie prowadzę fejsbukowych rozmów. Nie obchodzi mnie nic poza pracą.

Próbowaliście mówić komuś: „Nie mam czasu". Kiedy jesteś wciąż miła, ludzie bardzo się dziwią, gdy nagle mówisz: „Nie". Nie mogę, nie chcę. Wszyscy moi znajomi, którzy nauczyli się asertywności, powtarzali: „Masz poczucie siły, poczucie sprawstwa. I kontroli". Każdy „miły człowiek" wie, że tak naprawdę nie ma kontroli nad swoim życiem. Mają je inni. Ty ciągle czujesz, że coś musisz.

Ale początki nie są łatwe. Bo ludzie są zdziwieni, złoszczą się, nie rozumieją. Jesteś nagle "obca". Co z tym zrobić?

Moja – bardzo asertywna koleżanka – mawia: trzeba odpowiedzieć: „Jestem". No i tyle.
Popołudnie
Kiedyś byłam grzeczną dziewczynką. Albo perfekcyjnie wykonywałam swoje obowiązki, albo udawałam, że nie potrafię ich wykonać. „Przepraszam, zapomniałam. Przepraszam, później". Bałam się cudzego gniewu. Tak jak boi się cudzego gniewu każdy, kto opinie o sobie uzależnia od innych. Wszyscy wiemy, że ludzie nie szanują takich osób. Ja nie szanuję.

Kiedy uczysz się mówić „nie" pokazujesz innym, że jesteś ważna dla siebie. „Wychodzę odebrać dziecko" mówisz szefowi. Nie przemykasz, nie kłamiesz, ze masz lekarza/ umarł Ci kot/ zostałaś wezwana do szkoły córki/ syna/ siostry.. „Wychodzę odebrać dziecko" jest tak asertywne, że nagle słyszysz: „Ok, w porządku, wyjdź". Zdziwienie. Naprawdę nigdy nie przypuszczałam, że to właśnie tak wygląda. Pokazujesz siłę – traktują cię jak osobę silną. Po prostu.
Fot. Pixabay /Krzysiek / CC0 Public Domain
Wieczór
Najtrudniej być asertywnym wobec bliskich osób. Mamy, siostry, przyjaciółki, męża. Nie, nie wywieszę tego prania. Nie, nie upiekę ciasta. Nie, oddzwonię do cioci X. dlatego, że tego potrzebuje. Dlatego, że jest chora, bo wypada, bo tak potrzeba. Najtrudniej powiedzieć: „też jestem zmęczona, też czegoś potrzebuje, a ta moja potrzeba ma się nijak do potrzeby ciotki X".

Taki o to dialog z mojego wieczoru:
–„Zadzwonisz do cioci Y. Potrzebuje teraz wsparcia"
– Nie, teraz nie zadzwonię.
– Ale dlaczego?
– Bo jestem zmęczona, nie mam siły. Zadzwonię jutro.
– Jutro będzie za późno.
– Trudno, mamo, jak uważasz. Przepraszam, muszę się położyć.

Potraficie powiedzieć swojej mamie: „Nie"? A facetowi? A dziecku? A najbliższej przyjaciółce?
To pewnie tego nie zrozumiecie.

Każda osoba „zbyt miła", gdy próbuje zrozumieć co jest jej, a co nie – jest bardzo szczęśliwa, że właśnie uczy się stawiać granice.

Tak właśnie odkrywa siebie. A inni wreszcie odkrywają Ją. Także przepraszam moją rodzinę i przyjaciół. Nie jestem już miła:)