
Romski ślub Viki Gabor i Giovanniego Trojanka wywołał falę emocji. Dla jednych to piękny gest szacunku wobec tradycji, dla innych – kontrowersja, balansująca na granicy niezrozumienia prawa i kultury. Pojawia się też pytanie, czy ślub w tak młodym wieku jest rzeczywiście wyrazem dojrzałej, autonomicznej decyzji, czy raczej próbą szybkiego wejścia w dorosłość pod wpływem emocji? Zapytaliśmy o to psycholożkę Aleksandrę Piotrowską.
To nie ślub, tylko początek drogi
Kiedy Bogdan Trojanek ogłosił w sieci romskie zaślubiny Viki Gabor i swojego wnuka, internet zapłonął. Muzyk jasno zaznaczał, że chodzi o tradycyjne błogosławieństwo, a nie formalny ślub w rozumieniu polskiego prawa.
– Tak miało być i tak się stało. Chciałem państwa poinformować, że właśnie jesteśmy w Krakowie. Viki Gabor i mój wnuczek, Giovanni Trojanek, pobrali się według tradycji naszej, romskiej. Nie złamali prawa romskiego, uciekli z sobą. Tak jak ich dziadkowie, pradziadkowie i oni. Mili państwo, od dzisiaj mój wnuczek jest w rodzinie Viki Gabor, a Viki Gabor jest w rodzinie mojego wnuczka. A teraz jedziemy do jej dziadków i rodziców, żebyśmy zrobili tradycję cygańską.
Viki Gabor: "Jestem mega happy"
Po fali krytyki 18-letnia piosenkarka Viki Gabor zabrała głos, studząc emocje i precyzując, czym była uroczystość. Krótko, jasno i bez potrzeby tłumaczenia się z własnych uczuć.
– Tak, zaręczyłam się i jestem mega happy – powiedziała.
Znaczenie romskich zaślubin doprecyzował również Dziani Szmidt, syn Don Vasyla. Jego słowa pokazują, że w tej kulturze fundamentem nie jest dokument, lecz zgoda i błogosławieństwo starszych.
– Ślub kościelny albo cywilny mogą wziąć później, jeśli chcą to uczynić w polskiej tradycji. Najważniejsze jest, aby starszyzna pobłogosławiła ich związek. To jest najważniejsze u nas i jest podstawą w naszej tradycji. Najstarszy członek rodu z jednej i z drugiej strony spotykają się wtedy gdzieś prywatnie i swatają. Ale najczęściej odbywa się to na tej imprezie ogólnej, starszyzna wiąże im ręce i błogosławi.
Pięć dni wesela i obietnica zaskoczenia
Bogdan Trojanek w "Dzień Dobry TVN" dał jasno do zrozumienia, że to, co już widzieliśmy, to dopiero wstęp. Prawdziwa celebracja ma dopiero nadejść i będzie trwała znacznie dłużej niż standardowe polskie wesele.
– To było takie cygańskie błogosławieństwo. Od tego się u nas zaczyna. Na pewno zaskoczymy jeszcze wszystkich, bo to nie jest koniec. To jest początek. (…) To wesele musi być, według tradycji, takie pięciodniowe. Emocje opadną i zaskoczymy wszystkich jeszcze.
Skromność zamiast blichtru
Trojanek z wyraźnym wzruszeniem mówił o Viki Gabor nie jako o gwieździe popu, ale jako o dziewczynie z wartościami. W jego opowieści nie ma czerwonych dywanów, jest za to dom, rodzina, zwierzęta i codzienność.
– Nasze prawo o tym mówi, o tym błogosławieństwie. (…) To jest fenomen, że artystka XXI wieku, tak znana i lubiana przez nas wszystkich, to prawo przestrzega. I to było piękne dla mnie, że tak się wydarzyło.(…) To jest skromność i delikatność. (…) To co państwo widzą na scenie, ją kolorową, przepiękną i utalentowaną dziewczynę, to w domu jest otoczona pięknymi zwierzętami, miłością. (…) Ona ma dobre serce, bo kocha zwierzęta.
Zamieszkali razem. "To jest ta magia"
Na koniec padło wyznanie, które dla wielu było najbardziej zaskakujące: Viki i Giovanni już mieszkają razem.
– Już zamieszkali ze sobą, ale nie będę zdradzał do końca wszystkiego. (…) Mi się bardzo spodobało to, że mój wnuk Giovanni nie pokochał artystki Viki Gabor, a pokochał skromną, romską dziewczynę. Viki tak samo, nie pokochała wnuka Bogdana Trojanka, który w świecie romskim jest osobą dość wpływową, ale pokochała młodego chłopaka 19-letniego. To jest ta magia, to jest ta miłość.
Za młodzi na ślub?
Pojawia się pytanie, czy ślub w tak młodym wieku jest faktycznym wyrazem dojrzałości emocjonalnej, czy raczej konsekwencją intensywnych uczuć, presji kulturowej i potrzeby szybkiego zdefiniowania swojej dorosłości. Zapytaliśmy o to psycholożkę, Aleksandrę Piotrowską.
Mamadu.pl: Viki Gabor ma dopiero 18 lat – z punktu widzenia prawa to dorosłość, ale z perspektywy psychologii rozwojowej, jej mózg wciąż dojrzewa.
Aleksandra Piotrowska: Kiedy myślimy o podejmowaniu tak ważnych z punktu widzenia życia decyzji, musimy uwzględniać kontekst, w którym dany człowiek wzrasta. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że człowiek osiemnastoletni jest tylko formalnie dojrzały, bo dysponuje dowodem osobistym, wystarczy, że cofniemy się w czasie o sto lat i zobaczymy, że w znacznie młodszym wieku zawierano wtedy związki małżeńskie. Dziś, w naszej kulturze przedłużającej dzieciństwo i wczesną młodość, 18-latka utożsamiamy z osobą niedojrzałą.
Tymczasem w kulturze romskiej, w tej grupie etnicznej, mogą obowiązywać zupełnie inne sposoby wychowywania i inna rzeczywistość, w której dzieci wzrastają. Na dodatek podlegają określonym normom kulturowym i to musimy rozumieć. Nie widzę w tym niczego złego.
Pani Gabor od jakiegoś już czasu ciężko pracuje w świecie kultury i mediów, i myślę, że w przyspieszonym tempie musiała zdobywać kompetencje świadczące o dojrzałości emocjonalnej i społecznej. Najważniejszą sprawą, z punktu widzenia losu w związku dwojga ludzi, jest możliwość sprawowania intelektualnej kontroli nad swoimi przeżyciami emocjonalnymi. Tu nie chodzi o tłumienie emocji, tylko o umiejętność kierowania ich przeżywaniem i wyrażaniem w taki sposób, w jaki w danej sytuacji jest to najbardziej optymalne.
Tu nic nie wzbudza we mnie niepokoju. Wręcz z czułością słucham o tym, że osoba tak głęboko osadzona we współczesnej kulturze i popowych obyczajach, wykazuje gotowość podtrzymywania tradycji swojej grupy mniejszościowej, której jest członkiem.
Mamadu.pl: 18-letniaGabor jest idolką nastolatek. Jakie ryzyko niesie sytuacja, w której tak młoda osoba publiczna, mająca przecież wielki wpływ na swoich fanów, bierze ślub?
Aleksandra Piotrowska: Nie sądzę, żeby akurat ta kategoria aktywności życiowej Viki Gabor wywołała naśladownictwo wśród młodych, nie należących do tej mniejszości etnicznej. A jeśli chodzi o same kontakty z przedstawicielami płci przeciwnej, no cóż, zdaniem niektórych 18. rok życia to już "zgrzybiała starość".
Mamadu.pl: Jak młodzi ludzie mogą chronić swoją relację, gdy ich decyzje życiowe stają się przedmiotem publicznej debaty i medialnego osądu?
Aleksandra Piotrowska: Radziłabym im tak głębokie, jak to jest możliwe, odcięcie się od mediów i od upubliczniania swoich spraw. Z zachowaniem oczywiście wymogów tych aktywności zawodowych, które są przez młodych realizowane. Trzymam za nich kciuki.
Źródło: muzyka.interia.pl, Dzień Dobry TVN
