
Przedszkolne Jasełka mają swój niepowtarzalny urok. Są pełne emocji, wzruszeń, ale też momentów, które potrafią rozbawić do łez. Właśnie dzięki takim sytuacjom te przedstawienia na długo zostają w pamięci rodziców. Zebrałam najzabawniejsze historie opowiedziane przez mamy. Zapewne pozostaną z nimi na lata.
Grudzień to czas przygotowań do świąt, ale też wielkich emocji związanych z przedszkolnymi (czasem też szkolnymi) Jasełkami. Każdy rodzic wie, że choć scenariusz takich przedstawień zwykle jest podobny – pastuszkowie, aniołki, gwiazda i kolędy – to sam przebieg potrafi zaskoczyć. To jednak właśnie w tych drobnych wpadkach, pomyłkach i spontanicznych akcjach kryje się cały urok dziecięcych Jasełek.
Postanowiłam zapytać inne mamy o najśmieszniejsze anegdoty z udziałem ich dzieci. Oto te najzabawniejsze – według mnie – historie.
Jasełkowy fajrant
Syn jednej mamy powiedział swoją kwestię jako pierwszy, po czym spokojnie zszedł ze sceny, zdjął aureolkę i wrócił na widownię. Przedszkolanki próbowały go przywołać, a on tylko wzruszył ramionami mówiąc: No ale po co mam tam siedzieć, skoro już skończyłem?
Sto lat dla Jezuska!
Cała grupa miała zaśpiewać "Przybieżeli do Betlejem", ale jedno dziecko (widocznie bardzo już nudzone monotonnym repertuarem) na cały głos zaczęło śpiewać "Sto lat!". Reszta poszła za nim. Nauczycielki w panice najpierw próbowały przywrócić dzieciaki do porządku, ale w końcu machnęły ręką.
Trzej (a właściwie czterej) królowie
Młodszy brat jednego z przedszkolaków tak bardzo chciał wystąpić z innymi, że wszedł na scenę, stanął obok królów i oznajmił z przejęciem: "Ja też przyszedłem." Nikt nie miał odwagi wyprosić króla numer 4.
Owca, która zasnęła na scenie
Trzylatek przebrany za owieczkę zasnął tuż przy stajence. To wszystko przez to, że miał "leżącą" rolę, a strój był wyjątkowo mięciutki i cieplutki.
Niezapomniany występ gwiazdy betlejemskiej
Chłopiec, który dostał strój wielkiej, złotej gwiazdy dopiero w dniu przedstawienia, zszedł ze sceny i "wyszeptał" mamie (tak, że słyszała cała sala): "Mamo, ja nie chcę być znakiem drogowym." Potem wrócił na scenę i ustawił się bokiem, żeby "nikt go nie widział".
Rodzina do tej pory ma ubaw
Mamy też jedną historię mamy. Na przedstawieniu powiedziałam kiedyś: "I położyła go w grobie" zamiast "w żłobie". To było 17 lat temu, a rodzina do tej pory się ze mnie "nabija".
Kiedyś to były dziwne nakrycia głowy
Córka (wtedy 4-letnia) śpiewała "bo uboga była, rondel z głowy zdjęła". A potem pytała, jak ona ten rondel na głowie nosiła i czy jej uchwyt nie przeszkadzał.
"Mizeria cicha, stajenka licha", czyli kolędy po dziecięcemu
Bardzo często "jasełkowe wpadki" dotyczą śpiewania kolęd. Archaiczne zwroty, nieznane dzieciom, bywają przekręcane na wszystkie możliwe sposoby – na zasadzie: "co kto usłyszy". Mamy podały prawdziwe perełki: "Spała na wysokości", "Choć w starej beczce Panna Syna rodzi", "Anieli grają, królewny dają…", "Pała na wysokości, a po*huj na ziemi".
Moja córka śpiewa "Mizeria cicha, stajenka licha" – napisała jedna z mam. A mój syn mówi, że jak mieli występ w przedszkolu to śpiewali "Dzika Noc" – dopowiedziała inna.
I na koniec – niezwykle feministyczny akcent – "Hejże ino dyna dyna, narodził się Bóg DZIEWCZYNA!"
Zobacz także
