
Prezydent Karol Nawrocki wraz z żoną Martą Nawrocką powołali Radę ds. Rodziny i Demografii. Grono ekspertów ma rozwiązać problem niskiej dzietności, czyli powiedzmy to wprost – wymyślić, jak zachęcić te niesforne Polki do rodzenia dzieci. Pozwólcie, że pomogę, bo mam kilka swoich pomysłów. Z własnego doświadczenia!
1. Naprawa rynku mieszkaniowego
Bez dachu nad głową nie planujesz dzieci!
Wiem, co mówię. Mam 29 lat, więc według konserwatywnej strony politycznej mój zegar biologiczny tyka coraz głośniej, ale moje przyszłe dziecko mogłoby aktualnie mieszkać ze mną w kawalerce, za której wynajem płacę ponad 3 tys. złotych (a to i tak nie górna granica w Warszawie). Niestety, nie zdążyłam mu kupić jeszcze mieszkania (w stolicy zaczynamy cenowo od pół miliona).
Czy kogoś więc jeszcze dziwi fakt, że w Polsce coraz więcej młodych dorosłych nie opuszcza rodzinnego domu, bo nie stać ich na własne mieszkanie lub wynajem? W 2020 roku aż 47,5 proc. osób w wieku 25‑34 lat nadal mieszkało z rodzicami — to rekordowy wynik. To oznacza prawie 2,6 miliona ludzi w wieku, w którym "powinni się usamodzielnić" i no właśnie... założyć rodzinę.
Jeżeli państwo naprawdę chce więcej dzieci — niech najpierw zadba o dostępność mieszkań: wynajem, kredyty, budownictwo społeczne. Bez tego każda kampania demograficzna to obietnice bez pokrycia. Darmowy wózek możecie sobie...
2. "Śmieciówki", czyli macierzyński dla wybranych
Wiele młodych osób pracuje na umowach cywilnoprawnych — "śmieciówkach". Nie gwarantują nawet stabilnej pracy, ubezpieczenia, ani realnych praw do urlopu macierzyńskiego.
Zajdziecie w ciąże na śmieciówce? Brak zasiłku, macierzyńskiego, ochrony przed zwolnieniem, brak stabilności finansowej i niepewność. Brak decyzji o dziecku w takiej sytuacji to odpowiedzialność, a nie lenistwo.
Zamiast prób mentalnego "namawiania" kobiet do rodzenia, trzeba zmienić system zatrudnienia i ochrony pracowniczej, by posiadanie dziecka nie było życiowym hazardem.
3. In vitro – czyli przekonujcie przekonanych!
To absurd, że politycy tyle uwagi przywiązują do przekonywania do dzieci osób nieprzekonanych. Tymczasem dla wielu par w Polsce dziecko to marzenie warte każdych pieniędzy i czasu. Niestety środki finansowe są ograniczone.
Dla par, które nie mogą mieć dzieci naturalnie, in vitro to jedyna realna szansa. W Polsce koszt jednej próby in vitro zwykle wynosi między 10 a 15 tys. złotych. To kwota znacząca — dla wielu przekracza możliwości finansowe, szczególnie przy braku stabilności mieszkaniowej i zawodowej.
4. Gdzie są ojcowie?
Czyli o alimenciarzach i samotnych matkach
W Polsce problem niepłacenia alimentów to ogromna skala: według ostatnich danych ponad 291 tys. rodziców ma zaległości alimentacyjne.W zdecydowanej większości przypadków dłużnikami są ojcowie: ok. 94 proc. osób z rejestru dłużników alimentacyjnych to mężczyźni!
To pokazuje, że ciężar wychowania często spada wyłącznie na matki — a wielu ojców unika swoich obowiązków. W obecnej sytuacji zachęcacie kobiety do podjęcia ryzyka bycia samotną matką.
Jeśli państwo chce realnie wspierać rodziny — musi zmusić mężczyzn do wzięcia odpowiedzialności: egzekwować alimenty, promować ojcowską opiekę, równość obowiązków rodzicielskich.
5. Nie przekonacie wszystkich — bo część kobiet po prostu nie chce dzieci
I to ich prawo
Spadek dzietności obserwujemy od dekad i to nie tylko w Polsce — to nie efekt chwilowej demotywacji, ale wynik zmian kulturowych, społecznych, zwiększonych praw kobiet.
Tabletki antykoncepcyjne, samostanowienie, prawo do wyboru — dały kobietom możliwość decydowania o swoim życiu.
W świecie, gdzie kobiety mają więcej opcji: kariery, stabilizacji, samorealizacji — część z nich może wybrać inne priorytety niż rodzicielstwo. I to jest ok. To ich prawo i świadoma decyzja.
Demografia to nie problem do "wyprodukowania" — to skomplikowany miks ekonomii, kultury, indywidualnych wyborów. Próby masowego "przekonywania" wszystkich kobiet niewiele zmienią, jeśli nie zmieni się rzeczywistości.
