
W internecie pełno jest tabel, porad i wykresów mówiących, o której godzinie dziecko powinno iść spać. W teorii pewnie większość osób zdaje sobie z tego sprawę, w praktyce w wielu domach jest to niemal niewykonalne. Dlaczego tak się dzieje i czy faktycznie warto trzymać się tych wytycznych?
Specjaliści podkreślają, że dzieci potrzebują znacznie więcej snu niż dorośli, a jego jakość ma realny wpływ na rozwój dziecka, zdolność uczenia się i regulację emocji. Co do tego nikt chyba nie ma żadnych wątpliwości.
Ile powinno spać dziecko, w zależności od wieku
W pierwszych miesiącach życia niemowlęta śpią nawet kilkanaście godzin na dobę. Wraz z wiekiem zapotrzebowanie na sen stopniowo się zmniejsza: roczne i dwuletnie maluchy zwykle potrzebują około 11-14 godzin odpoczynku (razem z drzemką), przedszkolaki od 10 do 13 godzin, a dzieci w wieku szkolnym średnio od 9 do 12. Nastolatki, choć często kładą się najpóźniej, wcale nie potrzebują mniej snu – optymalnie powinny przesypiać od 8 do 10 godzin. Jako mama nastolatka wiem, że jest to bardzo trudne do wypracowania.
O której zatem dziecko powinno się kłaść spać?
Biorąc pod uwagę te ogólne wytyczne, wiele dzieci powinno zasypiać między 19:00 a 21:00. Wiemy jednak, że realia mogą wyglądać zupełnie inaczej. To bardziej wytyczne dla "modelowego obrazu rodziny", a umówimy się – mało jest takich domów, w których wszystkie obowiązki uda się wypełnić przed 18 czy 19, żeby potem mieć czas na swobodne przygotowanie do snu. W większości domów, dopiero wtedy zaczyna się prawdziwe wieczorne zamieszanie.
"Wtedy my dopiero zaczynamy ogarniać się"
Internetowe tabele i poradniki zakładają sytuację idealną, że dziecko kończy dzień o rozsądnej porze, a rodzic wraca z pracy tak wcześnie, by bez pośpiechu przygotować kolację, pobawić się, pomóc z wieczorną higieną i wyciszyć dom.
Tymczasem wszyscy wiemy, że codzienność wygląda zupełnie inaczej. Dzieci przebywają w przedszkolu, szkole lub świetlicy do 17, a bywa, że i do 18 (jeśli doliczymy też dojazd). Po powrocie czeka je czasem praca domowa, nauka na następny dzień, przeczytanie lektury lub przygotowanie stroju na wf czy basen.
W międzyczasie rodzice zaczynają własny "drugi etat", czyli gotowanie, przygotowywanie ubrań, ogarnianie mieszkania oraz planowanie kolejnego dnia.
Nic więc dziwnego, że godzina, o której według specjalistów dziecko powinno już spać, w wielu rodzinach staje się momentem, kiedy dopiero zaczyna się wyciszająca część wieczoru, a niekiedy po prostu próba nadrobienia wszystkiego, czego nie udało się zrobić wcześniej.
Kiedyś było inaczej
Rodzice często wspominają czasy, kiedy dzień pracy kończyło się o 14:00 lub 15:00. Dzieci wracały wcześniej ze szkoły i miały po południu jeszcze sporo czasu, by odrobić lekcje, pobawić się – zwykle na powietrzu, zjeść na spokojnie obiad, a nie tylko kolacje, a potem obejrzeć wyczekiwaną wieczorynkę, która była czytelnym sygnałem końca dnia.
To był taki wyraźny znak, że dzień zbliża się ku końcowi i trzeba zacząć przygotowywać się do snu.
Dziś wszystko jest bardziej intensywne. Dzieci mają za sobą długi, rozciągnięty dzień aktywności – pobyt w placówce, późny powrót, a nierzadko jeszcze dodatkowe zajęcia sportowe, artystyczne czy językowe. Do tego bajki, seriale i aplikacje dostępne praktycznie cały czas sprawiają, że dzień nie ma już wyraźnej granicy, a naturalne wieczorne wyciszenie przesuwa się na później.
Dlaczego sen jest aż tak ważny dla dziecka?
Sen jest czymś więcej niż odpoczynkiem. To czas, w którym dziecko regeneruje się. Mózg porządkuje informacje, które przyswoił w ciągu dnia, wzmacnia połączenia nerwowe, a także wspiera procesy nauki i pamięci. Organizm produkuje hormon wzrostu, a układ odpornościowy odbudowuje swoje zasoby, dzięki czemu dziecko łatwiej radzi sobie z infekcjami. To również moment stabilizacji emocji. Dzięki niemu maluch jest spokojniejszy, łatwiej się koncentruje i lepiej reaguje na codzienne wyzwania.
Kiedy sen jest zbyt krótki lub nieregularny, szybko widać tego konsekwencje – dzieci stają się pobudzone, drażliwe, mniej odporne na stres i frustrację. Mają trudności z koncentracją i szybciej się męczą. Organizm pracuje pod większym obciążeniem, łatwiej łapie infekcje.
Tempo życia uniemożliwia realizację wytycznych
Większość rodziców nie ignoruje zaleceń dotyczących snu dlatego, że nie wiedzą lub nie chce im się. Często po prostu nie mają możliwości, by wpasować się w idealne ramy. Współczesne tempo życia, późne powroty, obowiązki szkolne i zawodowe oraz presja ogarnięcia wszystkiego sprawiają, że sen (choć tak niezwykle ważny), bywa automatycznie spychany na dalszy plan.
Nie da się zmienić wszystkiego, ale warto zadbać o to, co realnie jest możliwe. Czasem wystarczy ograniczyć wieczorne bodźce, skrócić część obowiązków, wprowadzić stały rytm lub po prostu potraktować sen jako kluczowy element dnia – ważniejszy niż kolejny odcinek bajki. Bo to właśnie sen w największym stopniu decyduje o tym, jak dziecko poradzi sobie następnego dnia – w szkole, w relacjach. Jakie będzie miało samopoczucie.
Zobacz także
