
Wychowują dzieci, opiekują się rodzicami, pracują, płacą kredyty i próbują nie zwariować. Milenialsi to pokolenie, które zostało przyciśnięte z dwóch stron – z jednej mają małe dzieci, które wciąż potrzebują ich uwagi i emocjonalnej obecności, a z drugiej rodziców, którzy coraz częściej wymagają wsparcia. Nic dziwnego, że socjologowie nazywają ich "pokoleniem kanapkowym".
Na TikToku trafiłam niedawno na filmik, który idealnie uchwycił tę rzeczywistość. Jego autorka mówiła o tym, że współczesne pokolenie 30- i 40-latków to ludzie, którzy wychowują dwa pokolenia jednocześnie. W jednym momencie są rodzicami i… dziećmi swoich rodziców. I choć filmik ma raczej lekki wydźwięk, zmusza do refleksji nad tym, w jakim miejscu jesteśmy jako pokolenie.
Wychowujemy dwa pokolenia jednocześnie
Z jednej strony mamy dzieci, które potrzebują naszej obecności: rozmowy, wsparcia emocjonalnego, a często też po prostu – dowozu na zajęcia czy pomocy w nauce.
Z drugiej, rodziców, którzy coraz częściej wymagają pomocy w codziennych sprawach: wizytach lekarskich, zakupach, czy choćby w obsłudze aplikacji bankowej czy smartfona. A wszystko to dzieje się w czasie, gdy sami jesteśmy jeszcze w "swoim biegu" – zawodowym, rodzinnym, życiowym.
Dlaczego "pokolenie kanapkowe"?
Określenie "sandwich generation" pojawiło się w socjologii już w latach 80. i oznacza dorosłych, którzy znajdują się między dwoma wymagającymi opieki pokoleniami. Dawniej dotyczyło głównie kobiet w średnim wieku, dziś obejmuje całe pokolenie milenialsów – osób urodzonych w latach 80. i 90.
Skąd się bierze takie zjawisko?
Kobiety coraz później decydują się na dzieci – często po trzydziestce, gdy ich rodzice są już około sześćdziesiątki. Skutkiem tego jest sytuacja, w której w tym samym czasie trzeba dbać o kilkulatka i troszczyć się o starzejących się rodziców. Jednocześnie rośnie długość życia i tempo zmian technologicznych, więc nawet jeśli nasi rodzice są sprawni, często potrzebują pomocy w świecie, który zmienia się szybciej, niż nadążają go rozumieć.
Kumulacja i przebodźcowanie
Milenialsi są pierwszym pokoleniem, które żyje w ciągłym rozdźwięku między oczekiwaniami a rzeczywistością. Chcą być troskliwymi rodzicami, odpowiedzialnymi dziećmi, wspierającymi partnerami i jednocześnie nie zatracić siebie. Nic dziwnego, że coraz więcej z nas czuje zmęczenie, przebodźcowanie i emocjonalne wypalenie.
Potrafimy grać na "dwa fronty"
Choć jakby się lepiej temu przyjrzeć, to pokolenie potrafi "łączyć światy" – ma to w swojej naturze. Wychowało się w analogowym dzieciństwie, dorastało w cyfrowej rewolucji i teraz przekłada oba te doświadczenia na codzienne życie swoich rodzin.
Milenialsi uczą dzieci empatii (wiemy o wychowaniu dzieci więcej niż nasi rodzice), a rodziców – obsługi smartfona. Może więc ta "kanapka" nie jest przekleństwem, a "misją", by połączyć ze sobą totalnie odmienne pokolenia.
Zobacz także
