
Przez rok odkładała pieniądze, żeby spełnić marzenie córki. Miały być idealne urodziny – animacje, tort, prezenty, ulubiona muzyka. Zamiast radości była jednak złość i rozczarowanie. "Nie wiem, co zrobiłam źle" – napisała mama na forum.
Bardzo poruszył, ale jednocześnie zbulwersował mnie ostatnio post na forum dla rodziców. Zrobiło mi się szkoda mamy, która go pisała, ale też byłam pełna niezrozumienia dla córki, która zachowała się w ten sposób.
Pamiętam, że jak byłam dziewczynką, marzyłam o takim przyjęciu urodzinowym. Niestety było to niemalże tak niedostępne jak... lot w kosmos. Dziś dzieci mają wszystko – łącznie z fantastycznymi imprezami i nie doceniają tego kompletnie.
Marzyła, by to był jej wyjątkowy dzień
"Zaczęłam odkładać już w zeszłym roku. Chciałam, żeby to były wyjątkowe urodziny – takie, które zapamięta na lata. Wynajęłam salę zabaw, zamówiłam tort, animatorów, przygotowałam małe prezenty dla gości. Zapłaciłam za całość blisko 2000 zł. Wyszło więcej, niż planowałam, ale uznałam, że warto. Tyle że moja córka wróciła z tej imprezy naburmuszona" – opisała kobieta.
Zamiast wdzięczności, narzekania
Autorka tego poruszającego posta dodała, że według córki animacje były nudne, nie przyszła jej ulubiona koleżanka Zosia i nie dostała tych prezentów, na które liczyła.
"Poczułam się okropnie" – przyznała mama. "Przecież naprawdę się starałam. Gdyby moja mama zrobiła mi kiedyś takie urodziny, byłabym w siódmym niebie. A ona? Nawet nie podziękowała".
"Pokolenie awokado" – mają wszystko, ale często niczego nie doceniają
Niektórzy komentujący pisali, że to klasyczny przykład "pokolenia awokado", czyli dzieci, które dorastają w świecie, gdzie wszystko jest dostępne od ręki. Nie znają nudy, czekania, odkładania. "Nas cieszyło, że można było zaprosić kilka koleżanek i zjeść tort w domu. Teraz wszystko musi być jak z Instagrama" – pisała jedna z mam.
Nie chodzi jednak o to, by porównywać pokolenia, ale o to, że dzieci coraz trudniej jest czymś zaskoczyć. Ich oczekiwania rosną szybciej, niż pojawia się wdzięczność. Gdy wszystko jest "normalne", nic już nie wydaje się wyjątkowe.
Wdzięczności można się nauczyć
Warte zwrócenia uwagi na pewno jest to, że dzieci nie rodzą się z "umiejętnością wdzięczności".
To coś, czego uczą się raczej w codzienności, obserwując otoczenie. Dlatego warto zwracać ich uwagę na docenianie nawet najdrobniejszych rzeczy w życiu codziennym mówiąc rzeczy w stylu: "Zobacz, jak babcia się starała, żeby ten sernik nam smakował. Super, że zrobiła to dla nas".
Warto pamiętać, że wdzięczność rośnie tam, gdzie jest uważność, więc zwracajmy dziecku uwagę na to, by doceniały codziennie nawet choć jedną małą rzecz.
"Może faktycznie ją za bardzo rozpieściłam" – tymi słowami (pełnymi żalu) autorka posta kończyła swój wpis. "Chciałam, żeby był to dla niej szczęśliwy dzień. Teraz już wiem, że w przyszłym roku zrobię skromniej. W domu, z ciastem. Może wtedy doceni to bardziej."
Zobacz także
