na zdjęciu mama przytula kilkuletniego chłopca
"Dobrze wychowane" dziecko to takie, które potrafi wyrażać własne emocje storyblock.com

"Nie dlatego, że nigdy się nie złości, nie krzyczy czy nie płacze. Wręcz przeciwnie – pozwalam mu to wszystko robić. Bo wiem, że dziecko, które może bezpiecznie przeżywać emocje, nie musi później wybuchać, pyskować ani walczyć o uwagę."

REKLAMA

Kiedyś bardzo często słyszało się, że "dziecko jest niewychowane". Zastanawiałyście się kiedyś co to w ogóle oznacza? Ja tak i myślę, że o dziecku mówi się w ten sposób, kiedy bywa "niegrzeczne" – buntuje się, pyskuje czy ignoruje polecenia innych.

A skąd to się bierze? Głównie z tłumionych emocji. Kiedy sobie to uświadomimy, inaczej spojrzymy na "złe zachowania dzieci." To naprawdę daje do myślenia.

Rozmawiałam ostatnio na ten temat ze znajomą mamą – Kasią i ona podzieliła się ze mną swoim doświadczeniem.

Niewychowane, czyli jakie? Niegrzeczne?

– Nie mam złudzeń – moje dziecko też czasem tupie nogą, trzaska drzwiami, potrafi powiedzieć coś nieprzyjemnego. Ale wiem, że za każdym takim zachowaniem stoi jakaś emocja: złość, frustracja, lęk, poczucie niesprawiedliwości. Nie ganię go za to. Staram się zrozumieć. – opowiada Kasia.

– Zanim zostałam mamą, często słyszałam, że "grzeczne dziecko to spokojne dziecko". Dziś wiem, że to bzdura. Grzeczne nie znaczy ciche. Czasem właśnie te dzieci, które "ładnie siedzą przy stole", w środku aż kipią od emocji, których nie mogą pokazać. A potem, gdy już dłużej nie potrafią ich tłumić, wybuchają – w domu, w szkole, na placu zabaw. Dlatego ja od początku postanowiłam, że w moim domu emocje nie będą zakazane. Gdy płacze, nie mówię: "nie przesadzaj". Gdy się złości, nie krzyczę: "uspokój się natychmiast!". Zamiast tego, po prostu rozmawiam. Mówię zwykle coś w stylu: "Widzę, że jesteś zły. Chcesz mi powiedzieć, co się stało?" – wyjaśnia Kasia.

– To wcale nie jest łatwe. Czasem czuję, że sama zaraz wybuchnę. Ale wiem, że jeśli ja zachowam spokój, on też nauczy się reagować spokojniej. Dzieci uczą się nie tego, co im mówimy, tylko tego, co im pokazujemy – dodaje.

Zdarza się, że inni rodzice pytają jak ja to robie, że on się tak ładnie zachowuje? A ja zawsze odpowiadam: "Po prostu pozwalam mu być sobą".

Nie boję się jego emocji, nie próbuję ich przygaszać, bo tak mi wygodniej. Tłumaczę tylko, że złość jest w porządku, ale nie wolno w tej złości krzywdzić innych, że smutek można wypłakać, a strach można nazwać i wtedy trochę przestaje być taki straszny.

"Ale z niego fajny chłopiec, taki 'dobrze wychowany'"

– Uśmiechnęłam się zawsze jak to słyszę, bo wiem, że to nie kwestia "wychowania" w klasycznym tego rozumieniu, a bardziej po prostu przyzwolenia – na emocje, na bycie sobą, na popełnianie błędów. Bo dziecko, które nie musi tłumić emocji, nie potrzebuje rozrabiać, czy pyskować, żeby zostać zauważone.