
Każda mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka, ale czasem dobra intencja zamienia się w nadmierną kontrolę. Jak rozpoznać, że przesadzasz z opieką? Co zrobić, by dać dziecku nieco więcej przestrzeni i oddechu, bez utraty poczucia bezpieczeństwa?
Macierzyństwo to nieustanne balansowanie między troską a kontrolą. Chcemy, by nasze dzieci były bezpieczne, szczęśliwe, najedzone i odpowiednio ubrane. Pilnujemy, czy odrobiły lekcje, czy nie siedzą za długo przed ekranem, czy mają dobrych przyjaciół. Ale czasem ta opieka przybiera formę nieustannego czuwania, które bardziej przypomina rygorystyczny nadzór niż wspierającą obecność.
Matczyna troska czy już kontrola?
W psychologii istnieje zjawisko zwane nadopiekuńczością. Bardzo często wynika ona nie z braku miłości, lecz właśnie z jej nadmiaru połączonego z lękiem. Mama, która "matkuje" za bardzo, ma wrażenie, że tylko dzięki jej czujności dziecko uniknie w życiu porażek, bólu czy rozczarowań. Tak naprawdę jednak pozbawia je przestrzeni na samodzielność.
Dobra intencja, złe skutki
Dzieci wychowywane w nadmiernej kontroli często wyrastają na osoby niepewne siebie. Dzieje się tak dlatego, że nie mają okazji przekonać się, że potrafią działać same. Takie dzieci zwykle słyszą w dzieciństwie: "Nie wchodź, bo spadniesz!", "Nie rób tego, bo się ubrudzisz!", "Zaraz ci pomogę, bo źle to zrobisz".
Tego typu zdania, powtarzane zbyt często, uczą dziecko, że świat jest niebezpieczny, a ono samo nie da sobie rady bez mamy. W dorosłym życiu taki schemat może prowadzić do braku zaufania do siebie, trudności w podejmowaniu decyzji i nadmiernego lęku przed porażką.
Skąd bierze się potrzeba ciągłej kontroli?
Nadopiekuńczość często wynika z nadmiernego lęku o dziecko. Dotyczy to szczególnie mam, które same dorastały w trudnych warunkach lub doświadczyły w dzieciństwie straty, choroby lub brak poczucia bezpieczeństwa. Ich podświadomość podpowiada im teraz, że "jeśli będę zawsze czujna, mojemu dziecku nic złego się nie stanie". Psychologowie tłumaczą to jako naturalny mechanizm obronny.
Sytuacji na pewno nie ułatwia fakt, że współczesne mamy są dodatkowo poddawane presji bycia idealną – mają być cierpliwe, zorganizowane, zawsze krok przed dzieckiem.
Jak rozpoznać, że "matkujesz" za bardzo?
Poniżej kilka przykładów zachowania nadopiekuńczego. Odpowiedz sobie szczerze, czy zgadzasz się z tymi twierdzeniami:
– często mówisz dziecku, co ma robić – nawet w drobiazgach,
– poprawiasz po nim (np. sprzątanie, ubieranie się, odrabianie lekcji),
– czujesz niepokój, gdy dziecko jest poza twoim zasięgiem,
– masz trudność z zaakceptowaniem błędów dziecka,
– reagujesz złością lub lękiem, gdy wybiera inaczej niż ty byś chciała.
Jeśli choć na część z tych punktów odpowiadasz "tak", prawdopodobnie balansujesz na granicy nadopiekuńczości.
Jak dać dziecku więcej przestrzeni, a sobie spokoju?
Nie chodzi o to, by przestać się troszczyć. Chodzi o to, by nauczyć się mądrej obecności i zaufania, że dziecko ma w sobie wystarczająco dużo zasobów, by poradzić sobie, kiedy się pomyli albo coś mu nie wyjdzie.
Dziecko rozwija się poprzez doświadczenia, także te trudne. Właśnie dzięki nim uczy się samodzielności, odwagi i wiary we własne możliwości.
Warto też stopniowo oddawać dziecku kontrolę nad drobnymi decyzjami. Zamiast wyręczać czy nakazywać, lepiej zaproponować wybór – choćby tak prosty, jak pytanie, czy woli założyć bluzę czy sweter. Takie gesty budują w dziecku poczucie sprawczości i odpowiedzialności za siebie.
Pomocne może być również ćwiczenie "nieinterweniowania". Czasem wystarczy chwilę poczekać, zanim zareagujesz, poprawisz czy podpowiesz rozwiązanie. Obserwuj jak dziecko próbuje poradzić sobie samo. Może się okazać, że samo znajdzie wyjście z sytuacji, jeśli tylko dasz mu przestrzeń.
Wreszcie – przyjrzyj się sobie. Nadmierna kontrola często wynika z własnego lęku i potrzeby bezpieczeństwa. Jeśli czujesz, że trudno ci odpuścić, spróbuj zadbać o swój spokój. Pomóc mogą techniki relaksacyjne, medytacja, rozmowa z terapeutą lub z innymi mamami, które czują podobnie.
Sztuka kochania mądrze
Miłość rodzicielska ma wiele twarzy. Jedną z nich jest zaufanie. Gdy matka potrafi się zatrzymać, nie poprawiać, nie pouczać, to daje dziecku najpiękniejszy prezent – wiarę w to, że samo da sobie radę.
Zobacz także
