@dewwwdropzzz
Dzieci mają dziś własny język, który potrafi doprowadzić rodziców do szału. fot. TikTok

Jedna z mam z TikToka znalazła genialny sposób na to, jak połączyć wychowanie z nauką krytycznego myślenia. Zamiast złościć się, że jej dzieci przynoszą do domu nowe hasełka z internetu, zadaje im… sprawozdanie z lektury mema. Dzięki temu jej synowie uczą się, jak działa kultura online.

REKLAMA

Kiedy mem staje się lekcją

Dzieci mają dziś własny język – pełen skrótów, trendów i dźwięków, które potrafią doprowadzić rodziców do szału. "Sześć seeeveeen", "uwu" czy "rizz" brzmią niewinnie, ale często pochodzą z bardzo konkretnych miejsc w internecie.

Mama z TikToka o nicku @dewwwdropzzz postanowiła wykorzystać to jako okazję do nauki. W jej domu, gdy dzieci zaczynają powtarzać coś, co znalazły w sieci, dostają zadanie: przygotować "sprawozdanie z lektury".

"Wyruszamy razem w podróż i postanawiamy zbadać, co to znaczy, skąd się to wzięło i dlaczego to się wydarzyło" – tłumaczy mama na nagraniu.

Dzięki temu jej synowie uczą się, że nawet najprostsze hasło ma swoje źródło, a internetowe żarty są częścią większego kontekstu kulturowego.

Edukacja medialna w praktyce

Choć filmik ma komiczny ton, pomysł jest bardzo poważny. To w praktyce lekcja edukacji medialnej – dzieci uczą się rozpoznawać źródła, rozumieć kontekst i myśleć krytycznie o tym, co słyszą.

Mama tłumaczy, że jej celem jest pokazanie, że "to, co wydaje się głupie, rzadko kiedy naprawdę takie jest". Dzięki takim rozmowom dzieci zaczynają rozumieć, jak kultura internetowa jest ze sobą połączona – i jak szybko rozprzestrzeniają się w niej treści.

W przypadku popularnego "six seven" chodzi o mem o wzroście koszykarzy spopularyzowany przez piosenkę. Niewinne, ale stanowi świetny przykład, jak coś przypadkowego może stać się viralem.

Słowa mają znaczenie

Pod filmem pojawiły się setki komentarzy rodziców, którzy postanowili wprowadzić podobną zasadę w swoich domach.

"Moja zasada jest taka, że nie mogą używać słów, jeśli nie znają ich znaczenia. Zaczęło się to po tym, jak mój 8-letni syn wrócił do domu i powiedział 'uwu'. Myślał, że to zabawne, ale słowa mają znaczenie” – napisał jeden z komentujących.

Inny dodał:

"Sprawdźmy, co to znaczy, żebyś nie był zaskoczony, gdy ktoś cię zaatakuje po tym, jak to powiesz. Musisz wiedzieć, co mówisz".

Rodzice zauważyli, że dzieci szybciej uczą się odpowiedzialności za swoje słowa, gdy same muszą wytłumaczyć, co powtarzają – i dlaczego.

Nauka przez zabawę, czyli genialny parentingowy hack

To nie kolejny trend dla trendu. Pomysł @dewwwdropzzz pokazuje, jak rodzice mogą w prosty sposób przekształcić codzienne sytuacje w lekcje krytycznego myślenia. Nie trzeba zakazów ani długich wykładów. Wystarczy jedno pytanie: "A skąd to się wzięło?".

Dzięki temu dzieci uczą się, że internet to nie tylko źródło zabawy, ale też odpowiedzialność. I że za każdym memem czy trendem stoi historia, którą warto poznać, zanim się ją powtórzy.

Źródło: scarymommy.com

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: