nauczycielka z uczniami w klasie prowadzi lekcję
Nauczyciele są sfrustrowani warunkami zatrudnienia i to odbija się na ich współpracy z uczniami. fot. Mikolaj Kuras / Agencja Gazeta

Sztywne zasady, brak empatii i przestarzałe metody nauczania sprawiają, że szkoła coraz częściej zniechęca uczniów do nauki. Przykład z nadrabianiem niezapowiedzianej kartkówki pokazuje, jak bardzo polski system edukacji potrzebuje zmiany i jak wielu nauczycieli powinno coś poprawić w swoim podejściu. Czy w szkole wciąż jest miejsce na zrozumienie i wsparcie?

REKLAMA

Nadrabianie niezapowiedzianej kartkówki

Polski system edukacji jest bardzo sztywny i często sprawia, że dzieci i młodzież, zamiast zaciekawić się nauką, zaczynają ją traktować jak przykry obowiązek.

Niestety winny jest nie tylko system – na odczucia uczniów mają też wpływ zachowania nauczycieli. Pedagodzy mają bardzo słabe warunki zatrudnienia, a do tego wielu brakuje pasji i kreatywności w nauczaniu (także z powodu skostniałego systemu).

Stąd zarówno w uczniach, jak i w nauczycielach wiele frustracji. I przez to często dochodzi do nieprzyjemnych zdarzeń, które sprawiają, że upada wiara w to, że w szkole może być inspirująco i wspierająco. Przeczytajcie pewien wpis na Threads, na który trafiłam ostatnio.

"Polskie szkolnictwo w pigułce. Przyszedł dziś do nas znajomy z synem. Młody coś niemrawy, więc mój chłop, jako ten ulubiony wujek, zaraz pyta, o co chodzi.

No i się okazało, że dzieciak chorował tydzień czy nawet ponad i nie było go w szkole. Poszedł do nauczycielki chemii, czy mógłby zostać po lekcji i ona wyjaśni mu jakiś temat, bo sam nie rozumie.

Na co wtedy pani się przypomniało, że ona mu tego nie wytłumaczy, bo on teraz natychmiast musi usiąść i napisać niezapowiedzianą kartkówkę z tego tematu, którą koledzy z klasy pisali w poniedziałek, bo klasa sobie przeskrobała na zajęciach, a on tymczasem był w domu. I już abstrahując od absurdu, jakim jest nadrabianie niezapowiedzianych kartkówek.

Dla mnie zachowanie tej kobiety to zwykłe kur$%^&(. Dzieciak przychodzi po pomoc, jasno mówiąc, że nie radzi sobie z materiałem, który był przerabiany podczas jego nieobecności (usprawiedliwionej przez lekarza) i jeszcze dosłownie dostaje za to karę xD Od tylu lat nic się nie zmieniło" – opowiada w poście użytkownik o nicku malebzdurki_.

Nauczyciele są sfrustrowani

W tej sytuacji głównie problemem jest sposób nauczania danego nauczyciela, to jasne. Pedagog nie powinien karać ucznia za coś, czemu nie był winny. Ponadto w ogóle karanie kartkówkami i sprawdzianami jest dość słabym pomysłem i ktoś, kto ma pedagogiczne wykształcenie, powinien doskonale to wiedzieć.

Niestety wielu nauczycieli z powodu słabych warunków zawodowych nie ma ambicji i motywacji, by coś zmieniać i starać się wychodzić naprzeciw uczniom. Efekt jest często taki, jak w sytuacji opisanej powyżej. Uczniowie czują się pokrzywdzeni przez system, a często również personalnie przez nauczycieli.

Ale to działa też w drugą stronę – nauczyciele, którzy chcieliby naprawdę coś zmienić, napotykają na mur biurokracji, przeładowanych podstaw programowych i nieustannego rozliczania z wyników.

Ci, którzy próbują uczyć inaczej – ciekawiej, bardziej praktycznie, z myślą o indywidualnych potrzebach ucznia – często słyszą, że "nie realizują podstawy" albo "za bardzo się wychylają". Dlatego wielu pedagogów po prostu rezygnuje z walki o sensowną edukację i skupia się na przetrwaniu.

System do zmiany, ale też podejście pedagogów

A przecież szkoła mogłaby wyglądać inaczej. Dzieci uczą się najlepiej wtedy, gdy czują się bezpieczne, doceniane i mogą pytać bez lęku przed ośmieszeniem. Tymczasem w wielu polskich szkołach wciąż króluje kultura "odpytywania" i pokutowania za błędy innych (np. uczniów w klasie, którzy nie chcą współpracować).

Zamiast wspólnego odkrywania świata mamy hierarchię, w której nauczyciel ma rację, a uczniowie mają siedzieć cicho i notować. Takie podejście zabija ciekawość, poczucie sprawczości i wiarę w to, że nauka ma sens.

Oczywiście, nie każdy nauczyciel jest jak pani z opisanego posta. W polskich szkołach jest wielu pedagogów z pasją – takich, którzy zostają po lekcjach, żeby tłumaczyć trudne zagadnienia, przygotowują doświadczenia, prowadzą projekty czy rozmowy o życiu.

Niestety, ich praca często pozostaje niedoceniona, a oni sami na wielu etapach swojej pracy zderzają się z murem. Zamiast wspierać nauczycieli w rozwijaniu nowoczesnych metod, szkoła wciąż działa według zasad sprzed lat.

Rodzice często próbują interweniować, gdy widzą, że ich dziecko jest zniechęcone albo źle traktowane, ale niewiele mogą zrobić. Nie chodzi o to, by zwolnić wszystkich nauczycieli, ale o to, by zbudować szkołę od nowa z jakimś bardziej ludzkim podejściem do najmłodszego pokolenia. Chodzi o to, by w końcu postawić na ludzi – uczniów i pedagogów – a nie na papierowe procedury.

Czytaj także: