
Minister edukacji Barbara Nowacka nie przebierała w słowach, komentując postawę Kościoła wobec edukacji zdrowotnej. W rozmowie z TOK FM oskarżyła duchownych o celowe wprowadzanie rodziców w błąd i podsycanie nieuzasadnionego strachu. Zapowiedziała jednak, że nie zamierza prowadzić "wojny ideologicznej" i liczy, że z czasem rodzice przekonają się do nowego przedmiotu.
MEN kontra Kościół – ostra reakcja Barbary Nowackiej
Szefowa resortu edukacji w poniedziałkowej rozmowie w TOK FM ostro skomentowała reakcję Kościoła na wprowadzenie edukacji zdrowotnej.
"Kościół celowo uderzył w edukację zdrowotną" – powiedziała Barbara Nowacka.
Jej zdaniem, list biskupów odpowiedzialnych za oświatę był "skandaliczny" i sprzeczny z zasadami uczciwej debaty publicznej.
"Kościół, który głosi prawdę, nie powinien sięgać po manipulację ani kłamstwo" – dodała.
Nowacka przekonuje, że edukacja zdrowotna nie ma nic wspólnego z ideologicznym przekazem, lecz jest potrzebnym narzędziem wspierającym młodzież – zwłaszcza w kontekście narastających problemów psychicznych.
"Rodzice zobaczą, że zostali okłamani"
Minister edukacji przyznała, że niepokoi ją skala rezygnacji uczniów z zajęć.
"Też nie jestem zadowolona, że wielu uczniów wypisało się z edukacji zdrowotnej. To zły znak dla podejścia i do edukacji, i do zdrowia" – mówiła w TOK FM.
Według Nowackiej część rodziców zrezygnowała z zajęć pod wpływem przekazu płynącego z ambon.
"Rodzice, którzy ulegli przekazowi płynącemu z Kościoła, zobaczą, że zostali okłamani" – zapowiedziała.
"Nie ma powodu robić z tego wojny politycznej"
Szefowa MEN podkreśla, że nie zamierza eskalować sporu z Kościołem.
"Nie ma powodu robić wielkiej wojny politycznej o edukację zdrowotną, która jest potrzebnym przedmiotem" – zaznaczyła.
Nowacka apeluje o czas i spokój, przekonując, że wraz z upływem roku szkolnego zajęcia "zadomowią się" w szkołach, a rodzice przekonają się, że to inicjatywa służąca dzieciom.
Dlaczego edukacja zdrowotna nie jest obowiązkowa?
Minister wyjaśniła też, że decyzja o nieobowiązkowym charakterze przedmiotu była podyktowana bezpieczeństwem szkół.
"Groziło to po prostu atakami na szkoły. Widzieliśmy to przy szczepieniach HPV" – przypomniała, nawiązując do protestów, które w przeszłości dotykały dyrektorów i nauczycieli.
Według niej, resort chciał uniknąć podobnych napięć i dać społecznościom szkolnym czas na spokojne oswojenie się z nowym przedmiotem.
Źródło: Tok FM
