
Niewinna zabawa w przedszkolu skończyła się łzami i pytaniami, na które trudno odpowiedzieć nawet dorosłemu. Córka mojej koleżanki usłyszała od rówieśniczki, że nie powinna się bawić z inną dziewczynką, bo "ma stare buty". Ta krótka scena pokazuje, jak wcześnie dzieci uczą się dzielić ludzi na "lepszych" i "gorszych".
To był zwykły dzień. Moja koleżanka odebrała niedawno swoją 4-letnią córkę z przedszkola i od razu zauważyła, że Pola była smutna. Na pytanie, co się stało, powiedziała cichym głosem: "Lidka powiedziała do Hani, żeby nie bawiła się ze mną, bo mam stare buty".
Brzmi jak drobiazg, ale dla małego człowieka to wielka rana.
Pierwsze lekcje podziałów?
To wcale nie buty były problemem. To była pierwsza lekcja segregacji – bardzo subtelnej, zakorzenionej w obserwacjach i w tym, co dzieci słyszą od dorosłych. Skoro mama, tata czy babcia komentują wygląd czy markę ubrań innej osoby, dzieci powtarzają to jak mantrę. A potem w przedszkolu rodzą się hierarchie: kto ma nowe buty, ładny plecak, modne spodnie...
Dlaczego to boli bardziej i skąd dzieci uczą się pogardy?
Dziecko w tym wieku nie rozumie jeszcze, że świat bywa okrutny. Ono po prostu chce się bawić. Kiedy nagle ktoś mówi: "nie baw się z nią, bo…", to wchodzi w świat, gdzie istnieje wstyd i wykluczenie. I to boli bardziej niż cokolwiek, bo dotyka poczucia własnej wartości.
Nie wierzę, że czterolatka sama z siebie wymyśla kategoryzację na "lepszych" i "gorszych" z powodu części garderoby. To są echa rozmów, podsłuchanych komentarzy i ocen, które padają w domu.
Kiedy słyszymy, jak dorośli krytykują innych za wygląd czy status, to dzieci biorą to za prawdę absolutną. A potem przenoszą ten sposób patrzenia na świat do przedszkola.
Kiedy usłyszałam tę historię, pomyślałam o swoim dziecku. Czy i ono kiedyś wróci ze łzami, bo ktoś wykluczył je z zabawy? Albo – co gorsza – czy moje dziecko powtórzy czyjeś pogardliwe słowa? To pytania, które nie dają spokoju.
Wychowanie to nie tylko uczenie dzieci liter i cyferek. To uczenie, że człowiek to człowiek – niezależnie od butów, plecaka czy domu, w jakim mieszka.
Co możemy zrobić jako rodzice?
Może nie uchronimy dzieci przed wszystkimi przykrymi sytuacjami, ale możemy dać im inny język. Możemy powiedzieć: "to prawda – ktoś ma inne buty, ale przecież dalej można się razem bawić, prawda?".
Możemy uczyć nasze dzieci empatii zamiast porównań. To małe rozmowy, które być może uratują czyjeś dzieciństwo przed piętnem wykluczenia.
