
MEN chciało zmienić przepisy i dopuścić do pracy w przedszkolach osoby bez pedagogicznego wykształcenia. Nauczyciele i eksperci biją na alarm – takie rozwiązanie obniży prestiż zawodu i zaszkodzi dzieciom. Spór o ustawę wraca na sejmowe korytarze, a nauczyciele są oburzeni, że posłowie robią to "po cichu".
Nauczyciele oburzeni pomysłem MEN
Ministerstwo Edukacji Narodowej jakiś czas temu wpadło na pomysł jak załatać dziurę w etatach nauczycieli w przedszkolach. W placówkach opiekuńczo-edukacyjnych tak samo jak i w szkołach brakuje wykształconej kadry pedagogicznej.
Młode osoby nie chcą być nauczycielami, więc z roku na rok jest coraz więcej wakatów, a dyrektorzy starają się je zapełniać podwójnymi etatami i namawianiem emerytowanych nauczycieli do dalszej pracy. MEN wpadł jednak na pomysł, by zmienić prawo: do Sejmu wpłynął projekt ustawy zmieniający regulacje związane z zatrudnieniem nauczycieli w przedszkolach i ich możliwości pracy z dziećmi.
W projekcie była mowa o tym, że osoby pracujące z dziećmi jako nauczyciele i wychowawcy grup przedszkolnych nie musieliby mieć wykształcenia pedagogicznego ani nie musiałyby kończyć jednolitych studiów magisterskich z pedagogiki. Taka zmiana mogłaby pomóc na braki kadrowe, bo dyrektorzy przedszkoli mogliby zatrudniać nie tylko wykształconych w konkretnym kierunku pracowników.
Środowisko nauczycielskie było oburzone takim pomysłem: do Sejmu trafiła petycja, którą złożyła dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska, znana w sieci jako pani__zuzia, pedagożka, która od wielu lat w mediach społecznościowych opowiada odbiorcom o szeroko pojętym systemie edukacyjnym i tym, jak pracować z dziećmi, by wspierać ich rozwój.
Po złożeniu petycji sprawa nieco ucichła, bo MEN sam wycofał się z pomysłu wprowadzenia zmiany. Następnie po rozpoczęciu nowego roku szkolnego 2025/2026 po cichu posłowie chcieli wrócić do tematu.
Regulacja o zawodzie nauczyciela znowu w Sejmie
Bez nagłaśniania sprawy w mediach (tylko uwzględniając ją w harmonogramie sejmowych obrad), w Sejmie 24 września 2025 miały się odbyć obrady dotyczące tej zmiany prawnej. O sprawie dowiedziała się wspomniana dr Jastrzębska-Krajewska i starała się ponownie nagłośnić sprawę w mediach społecznościowych.
To, że politycy postanowili bez żadnych ostrzeżeń ponownie wrócić do rozmów o zmianie, która uderza w ambicje i lata pracy nauczycieli, było dla pedagożki nie do pomyślenia. 23 września późnym wieczorem pani__zuzia poinformowała na swoim profilu, że o ustawie jednak w Sejmie nie będzie rozmów.
"Ustawa zdjęta z porządku obrad" – napisała Jastrzębska-Krajewska na swoim facebookowym koncie. Z jednej strony środowisko nauczycielskie, które było oburzone pomysłem MEN, na pewno ucieszyło się, że obrady odwołano. Nie oznacza to jednak, że resort edukacji zrezygnował całkiem z reformy.
W komentarzu na Facebooku ekspertka napisała następująco: "Nie uważam tego za sukces. Nadal uważam, że problem nie jest rozwiązany. Dzisiaj nagłośniłam opinie ekspertów / żeby nie było, że wyjęłam sama szabelki. Bo są środowiska, gdzie chce się zarzucić takie rzeczy. Jednak dla mnie istotna jest rzetelność i prawda. Gdyby ta ustawa miała poparcie ekspertów – z pewnością zostawiłabym ją w spokoju. Bo nie jestem alfa i omega. Jednak nie mam poparcia. Wypracowanie rozwiązania wymaga innego podejścia".
W komentarzach pod jej postem wypowiedziało się wiele osób: ma ponad 2 tys. reakcji. Nauczyciele są oburzeni, że MEN tratuje ich jak nic nieznaczących pracowników, którzy poświęcili bezsensownie lata na kształcenie się do zawodu.
"Żeby nie było – ja wiem, że jest mnóstwo pasjonatów edukacji, wspaniałych edukatorów, którzy mają intuicję i dar. Ale przedszkole to etap edukacyjny" – mówiła na Instagramie pani__zuzia, kiedy MEN pierwszy raz poinformował o swoim pomyśle.
Nauczycielom zabiera się prestiż zawodu
Przyznała również, że likwidacja wymogów kwalifikacyjnych do pracy w zawodzie jest nie tylko "policzkiem wymierzonym nauczycielom" i pokazuje, jak resort w ogóle nie szanuje ich pracy, ambicji i wykształcenia, ale najpewniej taka decyzja zaszkodzi przede wszystkim dzieciom.
Zamiast odchodzić od wymogu wykształcenia nauczycielskiego, MEN powinno skupić się na tym, jak zachęcić młodych do edukowania się i wchodzenia w zawód pedagoga. Posłowie powinni sobie zadać pytanie, jak uatrakcyjnić ten zawód, bo tylko poprawa na tym polu może przynieść realną, pozytywną zmianę.
Cała sytuacja pokazuje, że problemu braków kadrowych w przedszkolach nie da się rozwiązać szybkim, łatającym dziurę, pomysłem. Edukacja najmłodszych dzieci wymaga profesjonalizmu, doświadczenia i przygotowania pedagogicznego, a jego obniżenie może zaszkodzić przede wszystkim dzieciom.
Zamiast szukać prostych skrótów, Ministerstwo powinno wsłuchać się w głos ekspertów i środowiska nauczycielskiego oraz podjąć realne działania na rzecz prestiżu zawodu. Bez tego kryzys w edukacji będzie się tylko pogłębiał.
