dzieci w przedszkolu
Rakiety z pudełek i czołgi z rolek – MEN stawia na recykling zamiast klocków i lalek. fot. Storyblocks.com

Od września 2026 roku w polskich przedszkolach może pojawić się nowe obowiązkowe doświadczenie edukacyjne. Chodzi o 10 dni bez tradycyjnych zabawek. Dzieci mają w tym czasie tworzyć własne konstrukcje z materiałów z odzysku. Pomysł już budzi duże emocje. Jedni widzą w nim szansę na rozwój kreatywności, inni ostrzegają przed frustracją maluchów i problemami organizacyjnymi.

REKLAMA

MEN szykuje zmiany w przedszkolach

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje reformę podstawy programowej wychowania przedszkolnego, która miałaby wejść w życie od 1 września 2026 roku. To część programu "Kompas Jutra", opracowanego przez Instytut Badań Edukacyjnych. Jednym z zapisów jest wprowadzenie tzw. dni bez zabawek.

W dokumencie czytamy: "Dzieci przynajmniej raz w trakcie edukacji przedszkolnej przez minimum 10 kolejnych dni tworzą z wykorzystaniem różnych materiałów, w tym z odzysku, własne zabawki w miejsce zabawek tradycyjnych. Tradycyjne zabawki są w tym czasie niedostępne dla dzieci".

"Chodzi nam o to, by pokazać dzieciom, że czasami nie są potrzebne drogie zabawki, że można się świetnie bawić, konstruując coś własnego. Wspieramy wtedy wiele umiejętności i kompetencji, które czasami są zamrożone" – powiedziała Monika Woźniak, szefowa zespołu odpowiedzialnego za opracowanie nowej podstawy programowej.

"My to już znamy" – głos dyrektorów

Okazuje się, że w niektórych placówkach takie eksperymenty były już wcześniej.

"To nie jest nic nowego, my już od dawna coś takiego robimy. U nas się to nazywa Dzień pustej sali" – twierdzi dyrektor publicznego przedszkola w jednej z wiosek pod Skierniewicami cytowana przez Onet.

Zaznacza jednak, że u nich to tylko jeden dzień w roku, a nie aż dziesięć.

Kartony zamiast klocków

W Rudzie Śląskiej wprowadzono podobny pomysł. Nauczyciele zabrali dzieciom wszystkie zabawki i podsunęli im kartony, taśmy, butelki, nakrętki i ścinki.

"Nie trzeba im było podpowiadać, co mogą zrobić. Powstawały pierwsze roboty z pudełek, lalki z rolek po papierze toaletowym, rakiety i statki kosmiczne, instrumenty muzyczne, lunety, a nawet czołgi" – wyjaśnia dyrekcja przedszkola cytowana przez serwis eska.pl.

Entuzjazm miesza się jednak z obawami.

"Jeden dzień takiej akcji, i to raz na jakiś czas, to super sprawa. Ale ciągnąć to przez 10 dni, to będzie męczarnia. I dla nas, bo będziemy musiały stawać na głowie, żeby wymyślić na ten czas coś ciekawego, ale przede wszystkim dla dzieciaków" – mówi nauczycielka wychowania przedszkolnego z Warszawy w Onecie.

Problemem mogą być też kwestie czysto techniczne. W wielu małych przedszkolach brakuje miejsca, by przez 10 dni schować wszystkie zabawki przed dziećmi.

Decyzja jeszcze nie zapadła. Wysłuchanie publiczne w sprawie projektu zaplanowano na 19 września o godz. 9:00. Potem dokument trafi na biurko minister edukacji Barbary Nowackiej, która zdecyduje o ostatecznym kształcie reformy.

Co ja o tym sądzę?

Sam pomysł wydaje mi się ciekawy, ale trochę naiwny w wykonaniu. Wiem, że dzieci potrafią z pudełka po butach zrobić samochód, a z patyka – miecz, więc potencjał na kreatywność jest ogromny. Ale dziesięć dni pod rząd? To rzeczywiście może być za dużo – zarówno dla dzieci, które szybko się zniechęcą, jak i dla nauczycieli, którzy będą musieli stale wymyślać coś nowego.

Widzę w tym jednak dobre intencje – uczenie dzieci, że zabawa nie musi kosztować fortuny i że recykling może być fajny. Z drugiej strony, mam wrażenie, że MEN trochę zapomina, jak wygląda codzienność w wielu przedszkolach – brak miejsca, brak rąk do pracy i zmęczeni pedagodzy.

To, co jest świetnym eksperymentem raz na jakiś czas, w wersji obowiązkowej i powtarzalnej może stać się zwyczajnie uciążliwe.

Źródło: MEN, onet.pl, eska.pl

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: