chłopiec
Oceny nie definiują człowieka – to jasne. Ale nie da się też całkowicie ich zlekceważyć. fot. Pexels.com

Czy oceny naprawdę definiują nasze dzieci? Pewna mama z TikToka mówi wprost, że nie przejmuje się stopniami, bo ważniejsze jest dla niej, by jej dzieci były szczęśliwe, zdrowe emocjonalnie i życzliwe dla innych. Jej podejście podzieliło internet – jedni przyklaskują, inni ostrzegają, że to ryzykowna droga.

REKLAMA

Oceny to tylko literki na papierze

Annie, znana w sieci jako @mom.behind.the.scenes, wywołała burzę, mówiąc: "Nie obchodzą mnie oceny moich dzieci. To może nie czyni mnie ulubienicą nauczycieli, ale tak naprawdę nigdy nie patrzę na oceny moich dzieci. Naprawdę mnie to nie obchodzi".

Dla niej stopnie nie są miarą wartości, ani przepustką do szczęśliwego życia. Ona patrzy szerzej: zamiast piątek w dzienniku chce widzieć dzieci, które mają przyjaciół, pasje i odwagę, by być sobą. Szczerze? Trudno się z nią nie zgodzić – bo ilu z nas naprawdę pamięta dziś swoje oceny z podstawówki?

Dzieciństwo nie powinno być "wyścigiem szczurów"

Wielu rodziców powtarza: "Ucz się, bo inaczej nic nie osiągniesz". Problem w tym, że szkoła często zamienia dzieciństwo w maraton ocen i testów. Annie wybiera inaczej: pozwala córce czasem olać zadania i wyjść pobawić się na podwórku. I ma rację – z perspektywy lat to wspomnienia zabaw z rówieśnikami budują w dziecku siłę, nie poprawnie rozwiązana kartkówka.

"Mogą nie być dobre z matematyki i to jest w porządku" – mówi Annie.

Dla niej liczy się, by jej dzieci były zdrowe psychicznie, ciekawe świata i dobre dla innych. I to jest punkt, który daje do myślenia.

Życie nie pyta nas o procenty z testu, tylko o to, jak radzimy sobie z emocjami, jak traktujemy innych i czy mamy pasję, która daje nam poczucie sensu.

Głos nauczycieli i rodziców

Pod jej postem pojawiło się wiele komentarzy nauczycieli, którzy… zgodzili się z Annie.

"Nie można oblać moich zajęć, jeśli się starasz" – napisał jeden z nich.

To ważna perspektywa: dla części pedagogów liczy się wysiłek, nie cyferka. Inni rodzice też przyznali, że świadectwa i testy są im obojętne – znają swoje dzieci na co dzień i wiedzą, w czym są dobre.

Ale są też wątpliwości

Nie wszyscy byli jednak zachwyceni. Niektórzy podkreślali, że brak presji może sprawić, że dzieci nie wykorzystają swojego potencjału. Jeden z komentujących pisał, że przez podobne podejście rodziców "zdał wszystko minimalnym wysiłkiem" i w dorosłości żałował, że nie przyłożył się bardziej.

To ważne ostrzeżenie: ignorowanie ocen nie może oznaczać, że nie uczymy dzieci wytrwałości i odpowiedzialności.

Może więc prawda leży pośrodku? Oceny nie definiują człowieka – to jasne. Ale nie da się też całkowicie ich zlekceważyć, bo system edukacji wciąż ich wymaga.

Podejście Annie prowokuje i zmusza do refleksji. Czy naprawdę chcemy, by nasze dzieci pamiętały szkołę jako niekończący się stres, czy raczej jako przestrzeń do odkrywania siebie?

Może oceny są potrzebne systemowi, ale nie powinny stać się centrum życia rodziny. Bo na końcu nie chodzi o to, czy dziecko miało piątkę z matematyki, tylko czy wyrosło na człowieka, który potrafi kochać, tworzyć i cieszyć się otaczającym go światem.

Źródło: scarymommy.com

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: