
Od 2026 roku szkoły otrzymają mniej pieniędzy na edukację domową. Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadza dla szkół niższy limit uczniów w ED i zmniejsza finansowanie dla tych, którzy są powyżej wyznaczonej liczby. Resort tłumaczy decyzję niższymi kosztami kształcenia dzieci uczących się w domu.
Mniejsze finansowanie dla uczniów w edukacji domowej
Pod koniec lipca pojawiła się informacja, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało o zmniejszeniu środków przeznaczonych na edukację domową od 2026 roku.
W Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie ministra edukacji dotyczące cięcia kosztów finansowania tego systemu nauczania dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2026. Zgodnie z nowymi przepisami, w przyszłym roku każda szkoła będzie miała mniejszy limit uczniów, których może przyjąć w systemie edukacji domowej.
Dotychczas wynosił on 200 osób, a od następnego roku będzie to 96. Na każdego ucznia powyżej tego limitu MEN przekaże szkole mniejsze środki – kwota będzie naliczana według niższego przelicznika.
Na decyzję resortu dość gwałtownie zareagowali posłowie Konfederacji, argumentując swój sprzeciw tym, że takie działanie to "dyskryminacja rodzin wielodzietnych i dzieci z trudnościami w nauce".
– Zgodnie z tym nowym rozporządzeniem mają być drastycznie ograniczone możliwości finansowania edukacji domowej dla szkół, które mają w edukacji domowej powyżej 96 uczniów; mają być ograniczone środki, mają być wprowadzone różnego rodzaju ograniczenia. Uważamy, że te decyzje są nieodpowiedzialne, pochopne i nieuzasadnione – komentował szef Konfederacji Krzysztof Bosak.
MEN: "Koszty nie są porównywalne"
Polska Agencja Prasowa zwróciła się do resortu edukacji o komentarz w tej sprawie. MEN odpowiedziało, że cięcia w finansowaniu edukacji domowej są niezbędne, a celem nie jest ograniczenie dostępu do ED.
Jak podkreślono, ministerstwo chce zapewnić "racjonalny, sprawiedliwy i zgodny z zasadą gospodarności podział środków publicznych, a nie ograniczanie edukacji domowej".
Resort przyznał, że uczniowie w edukacji domowej nie uczestniczą w zajęciach w budynku szkoły, więc koszty ich kształcenia są znacznie niższe. Ograniczają się głównie do organizacji egzaminów, konsultacji czy wsparcia pedagogicznego. Stąd decyzja o zmniejszeniu finansowania.
"Nie są to koszty porównywalne z kosztami kształcenia ucznia uczęszczającego na co dzień do szkoły, który korzysta z pełnego zaplecza dydaktycznego, kadry nauczycielskiej, infrastruktury i różnorodnych form wsparcia" – czytamy w informacji MEN.
Dotychczas na każdego ucznia w edukacji domowej wskaźnik finansowania wynosił 0,8, natomiast od 2026 roku będzie to 0,2 lub 0,4 – w przypadku uczniów powyżej liczby 96 w jednej szkole.
Szkoły nie powinny odczuć zmiany prawa
Ministerstwo zaznacza, że "decyzja ta wynika z faktu, że szkoły, w których znaczna większość uczniów realizuje obowiązek szkolny poza szkołą, co do zasady ponoszą istotnie niższe koszty funkcjonowania w porównaniu z placówkami prowadzącymi naukę w systemie klasowo-lekcyjnym".
Jednocześnie podkreślono, że przy liczbie uczniów w ED większej niż 96, placówka i tak otrzyma wystarczające środki na finansowanie nauczania uczniów poza szkołą.
Warto dodać, że od 1 stycznia 2025 roku obowiązują nowe zasady finansowania samorządów, które przekazują szkołom środki na każdego ucznia. Zgodnie z przepisami, dochody samorządów pochodzą głównie z podatków, a subwencje z budżetu państwa są jedynie dodatkiem.
Wysokość finansowania zależy od tego, jak duże są "potrzeby finansowe jednostki samorządu terytorialnego" – na tej podstawie rząd przyznaje lokalnym władzom odpowiednie środki.
Źródło: isap.sejm.gov.pl, samorzad.pap.pl
