
"Dorastanie w rodzinie, w której jedno dziecko jest 'złotym dzieckiem', a drugie – tym 'gorszym', zostawia ślady, które trudno wymazać. To nie tylko wspomnienia z dzieciństwa, ale wzorce, które w dorosłym życiu wpływają na relacje, poczucie własnej wartości i wybory. Wiem o tym dobrze, bo przez lata nosiłam łatkę 'tej mniej udanej' – i dopiero teraz uczę się ją z siebie zrywać" – napisała do nas Aneta.
Pewność siebie rodzi się w domu – i w domu może zostać zniszczona
"Jeśli w dzieciństwie słyszysz, że brat jest mądrzejszy, a siostra ładniejsza, zaczynasz wierzyć, że z tobą jest coś nie tak. Nieważne, ile osiągniesz – w głowie wciąż dźwięczy ten głos: 'To za mało'. Ja nosiłam go w sobie latami.
Kiedy nie czujesz się kochana za to, kim jesteś, zaczynasz robić wszystko, żeby zdobyć aprobatę. Czasem kosztem siebie. W dorosłym życiu byłam mistrzynią w mówieniu 'tak', nawet kiedy chciałam powiedzieć 'nie'.
Wstyd potrafi być cięższy niż porażka
Rodzina potrafi wybrać sobie kozła ofiarnego – i to często nie ma nic wspólnego z prawdą. Możesz być pracowita, dobra i odpowiedzialna, a i tak dostaniesz łatkę "tej, co zawsze coś psuje". A potem wstyd nosisz ze sobą wszędzie – nawet tam, gdzie nikt cię nie ocenia.
Można też próbować 'nadrabiać' humorem, kreatywnością, sukcesami w pracy. Ale kiedy robisz to tylko po to, żeby udowodnić swoją wartość, każdy sukces smakuje gorzko. Bo w głowie i tak wciąż jesteś – nie oszukujmy się – 'tą gorszą'.
Kiedy dorastasz w poczuciu, że nigdy nie wygrasz, to w końcu przestajesz grać. Nie aplikujesz na wymarzone stanowisko, nie zabierasz głosu, nie podejmujesz wyzwań. Lepiej nie próbować, niż znów poczuć porażkę.
Czasem sama sobie podkładasz nogę
To najgorsze – kiedy to ty sama stajesz się swoim największym sabotażystą. Bo skoro w dzieciństwie wmawiano ci, że i tak przegrasz, to łatwiej samemu się 'wyeliminować', niż czekać, aż zrobi to ktoś inny.
Kiedy twoja wartość w twoich oczach jest niska, trudno uwierzyć, że ktoś może cię naprawdę chcieć. Wchodzisz w związki, które cię ranią, bo wydaje ci się, że lepszego partnera nie zasługujesz.
Nawet jeśli twój kontakt z rodziną jest sporadyczny, porównywanie siebie z innymi wchodzi w nawyk. Tylko że to zawsze walka, w której jesteś przegrana – bo startujesz z poczuciem, że już na starcie 'jesteś gorsza'.
To nie była moja wina
Dziś wiem, że etykieta 'tej gorszej' nie była moją winą. To był schemat w rodzinie, który komuś służył – ale nie mnie.
Oduczam się tego patrzenia na siebie przez cudze okulary. I odkrywam, że można żyć według własnej definicji sukcesu – nawet jeśli w dzieciństwie wmawiano ci coś zupełnie innego'.
(Imiona bohaterów zostały zmienione).
