rucking: kobieta na spacerze z plecakiem
Robienie kroków to prosty sposób na schudnięcie i lepsze samopoczucie. fot. Ryutaro Tsukata/Pexels

Rucking to spacerowy trend, który szturmem zdobywa serca mam. To nic innego jak robienie kroków z dodatkowym obciążeniem – np. z plecakiem lub pchanym wózkiem. Ten prosty sposób na ruch pomaga schudnąć, wzmocnić ciało i... odzyskać równowagę psychiczną.

REKLAMA

Rucking: nowy spacerowy trend podbija serca mam

Od pewnego czasu obserwuję wśród moich znajomych, że coraz więcej kobiet – szczególnie mam – stawia na zdrowszy styl życia. Chcemy mieć więcej energii, lepiej wyglądać i po prostu dobrze czuć się w swoim ciele.

Ale nie każda z nas ma czas, siłę czy odwagę, żeby od razu wskoczyć w legginsy i biec na siłownię. Dlatego właśnie tak wielką popularność zyskało chodzenie. A konkretnie – robienie kroków. Zwykłe spacery, które nie tylko dają chwilę wytchnienia, ale też pomagają zrzucić zbędne kilogramy.

Kiedyś pisałam o tym, że spacery w ciszy bez słuchawek mają leczniczy wpływ nie tylko na zdrowie fizyczne, ale również psychiczne. Teraz w amerykańskich mediach przeczytałam, że do trendu robienia kroków dołącza nowy hit: rucking. I choć brzmi obco, to tak naprawdę wiele z nas już to robi – tylko jeszcze nie wie, że to ma nazwę.

Rucking to nic innego jak chodzenie z dodatkowym obciążeniem. Czyli zamiast zwykłego spaceru – spacer z plecakiem, torbą lub... wózkiem, który pchasz. Tak, dobrze czytasz! Pchanie wózka z dzieckiem też się liczy. Można powiedzieć, że mamy rucking mają we krwi.

Ten rodzaj aktywności wywodzi się z treningów wojskowych, ale nie musisz być komandoską, żeby zacząć. Wręcz przeciwnie – to ćwiczenie stworzone dla osób, które dopiero wchodzą w świat ruchu albo wracają do formy po ciąży.

Dlaczego matki pokochały rucking?

Bo to proste, tanie i skuteczne. Nie musisz kupować karnetu na siłownię ani umawiać się z trenerem. Wystarczy zwykły plecak (na przykład taki, który i tak zakładasz, idąc z dziećmi na plac zabaw) i kilka książek, butelka wody albo coś innego ciężkiego, co znajdziesz w domu.

Taki wypełniony plecak zakładasz na plecy i idziesz – z maluchem do przedszkola, na zakupy, do parku, albo po prostu na 30-minutowy spacer wokół osiedla. Dla wielu mam to jedyny moment w ciągu dnia, kiedy mogą się ruszyć, ale też pobyć same ze sobą.

Spacer działa jak reset – nie tylko dla ciała, ale też dla głowy. Wychodzisz z domu zmęczona i rozdrażniona, wracasz z lepszym humorem i poczuciem, że zrobiłaś coś dla siebie.

Jak rucking pomaga schudnąć?

Dodając ciężar do zwykłego spaceru, robisz z niego coś w rodzaju treningu siłowego. Spalasz więcej kalorii, wzmacniasz mięśnie pleców, nóg i pośladków. To także świetny sposób na poprawę postawy – kiedy masz ciężar na plecach, naturalnie prostujesz się, ściągasz łopatki i pracujesz nad stabilizacją ciała.

Co ważne, to ćwiczenie nie obciąża stawów, więc sprawdzi się również u kobiet z nadwagą czy po kontuzjach. A efekty przychodzą szybciej, niż się spodziewasz – niektóre mamy już po dwóch tygodniach zauważają, że mają więcej energii, lepiej śpią i spodnie zaczynają robić się luźniejsze.

Jak zacząć rucking?

Najlepiej od małych kroków. Dosłownie. Nie musisz od razu ładować 10 kilogramów do plecaka – na początek wystarczy 2–3 kg. Dostosuj ciężar do swoich możliwości i pamiętaj, że najważniejsza jest regularność. Lepiej iść 20 minut dziennie z lekkim plecakiem niż raz w tygodniu zrobić 6 km i potem cierpieć przez kolejne trzy dni.

Możesz też wykorzystać wózek, jeśli masz młodsze dziecko – pchanie go to naturalny rucking! Dobrze jest też wybierać trasy z lekkimi wzniesieniami albo dodać schody do codziennego marszu.

Warto pamiętać, że ruch to nie tylko droga do zgrabniejszej figury. To też sposób na lepsze samopoczucie, więcej cierpliwości do dzieci i... trochę czasu dla siebie. A rucking to genialne rozwiązanie dla każdej kobiety, która chce zadbać o siebie – nawet wtedy, gdy wszystko inne kręci się wokół dzieci.

Więc jeśli masz plecak – masz wszystko, czego potrzeba, żeby zacząć. Załóż go, dorzuć parę kilogramów i idź przed siebie. Twoje ciało (i głowa) ci za to podziękują.

Źródło: huffpost.com

Czytaj także: