Biuro
Czy mamy prawo obwiniać matki za nieobecność w pracy? fot. MAREK LASYK/East News
REKLAMA

Matki na rynku pracy

Na portalu Threads pojawił się mocny wpis. Użytkownik @nudna.codziennosc napisał:

"Polski rynek pracy nie jest jakkolwiek przystosowany do pracowników posiadających dzieci. W mojej ekipie jest 5 osób, z czego dwie to matki po dwójce dzieci, których notorycznie nie ma, bo dzieci coś tam (chore itd.). Przy czym nasza trójka bezdzietnych ma przez to wieczne problemy, jak np. ciągłe siedzenie po godzinach (no życia nie mamy), bo nie wyrabiamy się z robotą za pięciu. Dodatkowej osoby szef nie zatrudni, bo jak jest pełny squad to robi się zaś nadwyżka. Jak znaleźć złoty środek?".

Wpis nie przeszedł bez echa. Komentarze posypały się jak lawina. Jedni przyklaskiwali, inni bronili rodziców i wskazywali, że problem jest znacznie szerszy. Jedna z komentujących tak odpowiedziała:

"Uwierz, że ludzie nieposiadający dzieci potrafią być też często na zwolnieniu. Ostatnio miałam taki przypadek, że z 5-osobowego składu (tylko ja mam dzieci) tylko ja nie byłam na zwolnieniu i przez tydzień pracowałam po 12 godzin, żeby wszystko ogarnąć. Resztę godzin pracy ogarniała moja szefowa, która też ma dziecko".

I tu zaczyna się temat rzeka. Bo może problem nie leży w dzieciach, ich braku, ani tym bardziej w leniwych pracownikach. Może problemem jest rynek pracy, który nie uwzględnia realiów życia? Który zakłada, że ludzie będą w pełni dyspozycyjni 24/7, a jak nie, to ktoś inny pociągnie resztę.

Bo choć emocje są jak najbardziej prawdziwe i potrzebne, to problem nie leży w matkach czy osobach bez dzieci, tylko w organizacji pracy, która nie nadąża za rzeczywistością. A ta wygląda tak: ludzie mają dzieci, chorują, wypalają się. I nie zawsze "squad" pięciu osób to naprawdę pięć par rąk do pracy.

Jedno jest pewne – temat nie zniknie, bo zgrzyt między pracownikami z dziećmi i bez dzieci narasta. A skoro każda ze stron czuje się wykorzystywana, może czas przestać się kłócić i… spojrzeć wyżej – na system, a nie siebie nawzajem.

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: