Wycieczka szkolna
Wycieczka szkolna Skąd w uczniach taka chęć przekroczenia granic?
Reklama.

Współczesna młodzież nie zna granic

"Podczas szkolnej wycieczki wszystko – przynajmniej z pozoru – przebiegało zgodnie z planem. To były trzy dni z siódmą klasą. Zwiedzanie, wspólne obiady, wieczorne rozmowy w pokojach. Wychowawczyni (czyli ja), opiekunowie, hotel – wszystko ustalone, dzieci uprzedzone o zasadach. I choć wiedzieliśmy, że 'nocne pogaduszki' to standard, nikt z nas nie spodziewał się tego, co miało nastąpić.

Około godziny drugiej w nocy zostaliśmy wezwani przez recepcjonistę. Odebrałam telefon hotelowy i nie mogłam uwierzyć. Skargi na hałasy, śmiech, muzykę. Miałam tak głęboki sen, że niczego nie słyszałam, nie mam pojęcia, jak to możliwe. I co? Okazało się, że kilkoro uczniów urządziło w jednym z pokoi... imprezę. Taką prawdziwą. Muzykę włączyli z telefonu, ktoś miał mały głośnik, który podczepili do urządzenia. Z plecaków wyjęli chipsy, jakiś napój gazowany i drobne przekąski. I to wszystko pod naszym nosem.

Czuję się odpowiedzialna za te dzieciaki, bo przecież to moja klasa. To moja wycieczka. Ale też – i mówię to jako nauczycielka, która widzi, jak bardzo zmienia się świat młodych ludzi – czuję, że momentami szkoła i dom idą jakby różnymi drogami. Coś się wymyka. Zasady, granice, autorytety.

To nie jest list z pretensją do rodziców, proszę tego tak nie traktować. To raczej apel o rozmowę. O większą współpracę. O stawianie dzieciom granic nie tylko w murach szkoły, ale też w domu – by wiedziały, że ustalone zasady nie znikają po godzinie 20:00.

I choć czuję, że szkolna wycieczka wymknęła się spod kontroli, to w głębi duszy wiem, że prawda jest taka, że to nie tylko ta wycieczka. To dużo szerszy i trudniejszy temat. Będę musiała poruszyć go na zebraniu z rodzicami".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: