
Dzień, który zmienił wszystko
W sobotnie popołudnie postanowiłam wybrać się ze swoim dzieckiem na osiedlowy plac zabaw. Niestety, to, co usłyszałam z ust grupki bawiących się tam dzieci, sprawiło, że długo nie mogłam dojść do siebie.
Siedziałam sobie na jednej z ławek, a moje dziecko bawiło się na huśtawce. Nagle do moich uszu dotarły rozmowy kilkorga dzieci w okolicach 5-6 roku życia. Na początku nie zwróciłam na nie większej uwagi, ale gdy się przysłuchałam, ich słowa zmroziły mi krew w żyłach.
Jedna dziewczynka zaczęła opowiadać:
"Moja mama ma nowego chłopaka. Mówi, żebym nazywała go wujkiem, ale to nie jest prawdziwy wujek. Tatuś się dowiedział i teraz strasznie się kłócą".
Zawiesiłam się na chwilę. To, co usłyszałam, sprawiło, że nie byłam w stanie zebrać myśli...
Dzieci, bez skrępowania, kontynuowały swoją rozmowę:
"U nas w domu tata pije, a potem cały dzień śpi. Mama się bardzo złości" – powiedział kilkuletni chłopiec.
"Mój wujek, ten od mamy, też trochę pije" – dodała dziewczynka.
"A u nas nie ma pieniędzy na chleb. Tata musi jeść zupę bez chleba, bo mama mówi, że nie ma na chleb" – dodało inne dziecko, w wieku może około 5 lat.
Nie mogłam uwierzyć w to wszystko, co usłyszałam...
Co się stało z ich dzieciństwem?
Stałam tam przez chwilę jak wryta i nie mogłam zebrać myśli. To, co mówiły te dzieci, nie pasowało do ich wieku. Pamiętam, że kiedy byłam mała, nie słyszałam takich rzeczy. Myślałam tylko o zabawie, o tym, że wyjdę na dwór i pobawię się z koleżankami. Dlaczego te dzieci wiedziały tak dużo o problemach dorosłych? I dlaczego to wszystko było dla nich takie... naturalne?
Wróciłam do domu i długo nie mogłam zasnąć. Myśli o tej rozmowie wciąż nie dawały mi spokoju. Czułam się rozdarta – z jednej strony rozumiałam, że dzieci mogą być świadome rzeczy, które je otaczają, ale z drugiej strony, to było coś, czego nie potrafiłam zaakceptować.
Dlaczego nie potrafimy ochronić dzieci przed trudnymi tematami, które należą do świata dorosłych? Dlaczego pozwalamy, by te rzeczy stawały się częścią ich rzeczywistości? To nie jest łatwe pytanie, ale coraz częściej wydaje mi się, że te dzieci nie miały nawet szansy na beztroskie dzieciństwo, jakie miałyśmy my...