Przedszkole
Przedszkolaki mają iście królewskie menu. fot. romrodinka/123rf
Reklama.

Odezwała się do mnie jedna z mam, która postanowiła poruszyć temat dotyczący jedzenia w przedszkolu. I nie, nie myślcie sobie, że posiłki były niesmaczne czy niedopracowane. Sprawa dotyczy zupełnie innej kwestii.

Ale uczta!

"Mój syn chodzi do państwowego przedszkola, nie jest to placówka, za którą co miesiąc muszę płacić miliony. Cudów nie oczekiwałam, bo wiadomo, wszystko kosztuje. Jednak muszę przyznać, że z niedowierzaniem patrzę na to przedszkolne jedzenie, bo dla mnie to po prostu kwintesencja współczesnego luksusu.

Awokado na talerzu mojego przedszkolaka? Naprawdę? Przecież to owoc, który jeszcze kilka lat temu był traktowany jak rarytas w modnych restauracjach, a teraz znalazł się na dziecięcych talerzach. Oczywiście, że zdrowo, ale mam wrażenie, że wkrótce dzieciaki będą zjadały dania w stylu 'foie gras' i 'risotto z truflami' na lunch. U nas awokado jest tylko od święta, podobnie jak kawior czy krewetki. Na co dzień raczej odżywiamy się 'normalnie'.

Jasne, zdrowe jedzenie jest ważne, ale czy naprawdę trzeba aż tak szaleć? Zamiast dawać maluchom coś prostego, co zna i zje każde dziecko, jak ziemniaki, marchewkę i kotlecik, wprowadzamy je w świat 'wysublimowanych smaków' na poziomie dorosłych. Z tego co wiem, przedszkolaki zostawiają to, czego nie znają i jedzą racze te proste składniki.

Nie mam nic przeciwko awokado czy tym innym udziwnieniom, ale zastanawiam się, czy to naprawdę najlepsza opcja dla przedszkolaka, który nie zna jeszcze dobrze smaków, a jedyne, co go interesuje, to czy obiad będzie 'na bogato', czy nie. Może warto jednak zacząć od czegoś bardziej klasycznego, zanim maluchy zaczną wybrzydzać, że nie dostają sushi na podwieczorek".

Chciałabyś podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: