
Sąsiadka współczuła mojemu dziecku
Jestem matką dwóch córek i codziennie staram się uczyć je samodzielności i odpowiedzialności. Jednym z elementów, które staram się wprowadzić w ich życie, są drobne obowiązki domowe. Wydaje mi się, że to ważne, żeby dzieci od najmłodszych lat nauczyły się, że w życiu nie ma nic za darmo i każdy członek rodziny ma swoją rolę. Córki pomagają mi w codziennych obowiązkach, takich jak sprzątanie po posiłkach, wynoszenie śmieci, odkurzanie czy układanie rzeczy. To dla nich świetna okazja do nauki i poczucia, że umieją wszystko samodzielnie dookoła siebie zrobić.
Ostatnio spotkała mnie jednak sytuacja, która zszokowała mnie i trochę oburzyła. Wracałam z dziewczynkami z zajęć dodatkowych i w windzie spotkałyśmy sąsiadkę. Zagadała do starszej, 12-letniej córki: "O, to ty tak chodzisz biedna z tymi śmieciami ciągle" i spojrzała na nią ze współczuciem. Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Najpierw pomyślałam, że może nie zrozumiałam sytuacji. Że może Amelka targała jakieś ciężkie paczki, o których mi nic nie wiadomo. Ale później doszło do mnie, że ta kobieta autentycznie współczuje mojemu dziecku, że matka każe jej wynosić śmieci. Starsi są przekonani, że dzieci i młodzież powinny być za wszelką cenę we wszystkim wyręczane?Są przekonani, że dzieci nie powinny mieć żadnych obowiązków, bo przecież to my dorośli musimy o wszystko zadbać. A potem te same babcie narzekają, że młodzież jest roszczeniowa, nieodpowiedzialna i nie potrafi poradzić sobie w życiu.
Obowiązki pozytywnie wpływają na rozwój
Zdecydowanie nie zgadzam się z takim podejściem. Uważam, że jeśli nie będziemy uczyć dzieci odpowiedzialności od najmłodszych lat, to w przyszłości naprawdę trudno będzie im funkcjonować w dorosłym życiu. Już dziś zbieramy pokłosie źle rozumianego bezstresowego wychowania. To, o co ja proszę córkę, żeby zrobiła w domu, wcale nie są zadania, które ją bardzo obciążają – wyniesienie śmieci, sprzątanie po obiedzie i utrzymywanie porządku w swoim pokoju to drobiazgi, które doskonale wpisują się w ich możliwości, a jednocześnie uczą samodzielności i dbania o porządek wokół siebie.
Dla mnie to nie tylko kwestia "ulżenia sobie" w codziennym życiu, ale przede wszystkim nauka odpowiedzialności, która kiedyś u moich córek zaprocentuje w dorosłości. Uczę je, że w domu każdy ma swoje zadania i wspólna praca sprawia, że cała rodzina funkcjonuje lepiej. To są ważne lekcje, które mają realny wpływ na ich przyszłość.
Zaskakuje mnie, że w dzisiejszych czasach niektórzy wciąż mają problem z tym, że dzieci uczestniczą w życiu domowym i wykonują takie proste obowiązki domowe. To przecież tylko małe kroki w stronę większej samodzielności. Oczywiście, nie zmuszam ich do tego, ale wiem, że z każdą drobną pracą stają się coraz bardziej odpowiedzialne i pewne siebie. I nie widzę w tym nic złego.