
Nie spodziewałam się takiej reakcji
"Na wywiadówce wszystko zaczęło się spokojnie. Wymieniliśmy z rodzicami kilka zdań o postępach uczniów, ich wynikach i zachowaniu. W pewnym momencie rodzic jednego z moich uczniów wyciągnął kartkę i zaczął czytać coś, co brzmiało jak cytat od jego syna. Szczerze? Poczułam się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.
'Czy pani wie, co mój syn powiedział o pani lekcjach? Cytuję: 'Że to najgorsze lekcje w ciągu całego tygodnia i że wolałby być w domu niż na matematyce. A pani ciągle narzeka i nie umie przekazywać wiedzy'.
Słuchając tych słów, nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Z jednej strony wiedziałam, że nie każdy uczeń jest fanem matematyki, ale nie przypuszczałam, że moje lekcje mogą być aż tak monotonne i złe w oczach uczniów. Co więcej, zaczęłam się zastanawiać, gdzie popełniłam błąd, gdzie zawiodłam jako nauczycielka?
Co zrobiłam nie tak?
Zaczęłam analizować wszystkie lekcje, które prowadziłam. Może rzeczywiście powtarzałam pewne rzeczy, zbyt często sięgałam po te same materiały, może nie stwarzałam wystarczająco angażującej atmosfery? Wiele osób na moim miejscu broniłoby się, a może nawet skrytykowałoby tego ucznia, ale ja postanowiłam podejść do całej sprawy na chłodno.
Zrozumiałam, że to nie tylko uczniowie muszą się dostosować, ale także ja jako nauczycielka. Jeśli chcę, by moi uczniowie byli zaangażowani, muszę szukać nowych sposobów dotarcia do nich. Czasami to właśnie my, nauczyciele, jesteśmy odpowiedzialni za to, że nauka staje się dla nich nudna.
Tego dnia zrozumiałam, że muszę zmienić coś w swoim podejściu. Szkoła to nie tylko przekazywanie wiedzy, ale także umiejętność inspirowania młodych ludzi. Postanowiłam podjąć wyzwanie – zmienić sposób prowadzenia lekcji, wprowadzić więcej interakcji, bardziej angażujących tematów. Choć prawda była trudna do przyjęcia, to była również cenną lekcją, która pomoże mi stać się lepszym nauczycielem".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).