Zwykły dzień
"Z coraz większym niepokojem patrzę na współczesne pokolenie i zastanawiam się, co z niego wyrośnie. Moja córka (uczennica 5 klasy), tak jak wiele innych dzieci, ma swoje wzloty i upadki, ale pytanie, które zadała mi w dniu wagarowicza to już lekka przesada. 'Mamo, czy mogę nie iść dzisiaj do szkoły?' – zapytała, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
Na początku poczułam się zaskoczona. Wiem, że uczniowie chodzą na wagary, urywają się z lekcji, ale tym, co zszokowało mnie najbardziej, był brak jakiejkolwiek inicjatywy czy kreatywności.
Ona nie miała żadnego pomysłu na to, jak spędzić ten dzień. Nie powiedziała niczego, co by świadczyłoby o chęci przeżycia tego dnia w sposób wartościowy/wyjątkowy. Chciała po prostu zostać w domu i położyć się na kanapie. Nie planowała 'wykorzystać' okazji, by w jakiś sposób poszerzyć swoje horyzonty. By coś przeżyć, czegoś doświadczyć. By zaszaleć.
Zastanawiam się, czy przypadkiem nie wychowujemy pokolenia, które nie potrafi znaleźć odwagi w sobie, by wyjść poza schemat, by spróbować czegoś nowego, by walczyć o swoje marzenia czy cele. Wystarczyło jedno pytanie: 'Czy mogę nie iść do szkoły?' – bym zauważyła, że ona nie ma żadnego pomysłu na siebie.
Gdyby wspomniała o jakimś wyjściu z kolegami, pikniku, czymkolwiek, pozwoliłabym jej na wagary. Ale nie iść do szkoły, by leżeć na kanapie i patrzeć w sufit? No porażka na całej linii.
W moim odczuciu, kiedy widzimy dziecko, które nie chce podjąć żadnej inicjatywy, ale szuka u nas zgody na lenistwo, nie możemy udawać, że wszystko jest w porządku. To moment, w którym powinniśmy zastanowić się, co robimy źle w wychowywaniu młodego człowieka, który nie potrafi spojrzeć na świat z innej perspektywy i odważyć się na coś więcej niż tylko czekanie na 'tak' od rodzica".