Od wielu lat w przedszkolach w całej Polsce kultywuje się tradycję palenia lub topienia marzanny jako sposób na pożegnanie zimy i przywitanie wiosny. Dla większości rodziców jest to niewinna zabawa, element folkloru, który wspominają jeszcze ze swojego dzieciństwa. Jedna z mam postanowiła podzielić się swoimi wątpliwościami: czy naprawdę warto wprowadzać dzieci w rytuały symbolicznego niszczenia i uczyć je, że topienie lub palenie kukły to radosne wydarzenie?
Przeczytajcie list Moniki, a jeśli chcecie podzielić się swoim zdaniem, piszcie na adres: mamadu@natemat.pl.
Sprzeciwiam się tej tradycji, bo to nie po katolicku
Kiedy odbierałam młodego z przedszkola, rzuciłam okiem na tablicę ogłoszeń. Wśród standardowych informacji o dniach otwartych i trwającej rekrutacji oraz nadchodzących warsztatach dostrzegłam coś, co wprawiło mnie w osłupienie. Przedszkole zaplanowało "tradycyjne topienie marzanny" i zaprasza dzieci do wspólnego świętowania! Czy naprawdę w XXI wieku uczymy dzieci, że wrzucanie do wody czy podpalanie kukły to świetna zabawa?
Czy ktoś się zastanowił, jaki przekaz stoi za tym zwyczajem? Oczywiście, wiem, że to dawna tradycja, ale czy naprawdę powinniśmy wprowadzać przedszkolaki w rytuały, które mają swoje korzenie w pogańskich obrzędach? To nie jest katolickie przedszkole, ale ja jestem katoliczką, mój syn jest młodym katolikiem, wielu rodziców to też katolicy. Jak dla mnie to coś tu się kłóci z naszą wiarą.
Nie wspomnę już o aspekcie ekologicznym. Jeśli kukła trafi do rzeki czy stawu, to uczymy dzieci, że wrzucanie śmieci do wody jest w porządku. A jeśli ją spalimy – pokazujemy, że niszczenie w imię zabawy to coś zupełnie normalnego. Czy naprawdę taki przekaz chcemy przekazać najmłodszym?
Są dziesiątki innych sposobów na powitanie wiosny – pochody z kolorowymi wstążkami, sadzenie pierwszych kwiatów czy robienie wiosennych przedstawień. Dlaczego nie możemy uczyć dzieci pozytywnych wartości, zamiast kultywować symboliczne akty przemocy?
Mam nadzieję, że inne placówki pójdą po rozum do głowy i przestaną organizować podobne "atrakcje". Może najwyższy czas, by przedszkola zrozumiały, że nie każda tradycja powinna być ślepo kontynuowana?