logo
Bilet jako smutny dowód niewiedzy. Wychowawczyni nie mogła uwierzyć, gdy uczniowie o to zapytali. fot. pl.123rf.com
Reklama.

Wyjście do kina, które zapamiętam na długo

"Ostatnio wybrałam się z moją klasą do kina, a jak to zwykle bywa, nie obyło się bez kilku niespodzianek. Zanim pojechaliśmy na film, zrobiliśmy krótki przystanek w sklepie, by kupić bilety na autobus. W końcu do kina trzeba się jakoś dostać. Na początku wszystko szło gładko, uczniowie stali z boku, czekając na swoje bilety, a ja rozmawiałam z kasjerką i kupowałam bilety dla całej klasy. Wszystko wydawało się proste, dopóki nie zaczęły padać pytania, które sprawiły, że poczułam się jakbym żyła w zupełnie innym świecie.

"Co to za bilet? Jak się go kasuje?"

Kiedy w końcu rozdałam bilety, niektórzy uczniowie stali z nimi w ręku, patrząc na papierki jak na jakieś obce przedmioty, zupełnie nie wiedząc, co z nimi zrobić. Patrzyli na mnie jak na kosmitkę, jakby nigdy w życiu nie widzieli czegoś tak prostego jak bilet na autobus. Z tego, co zasłyszałam od mojej młodzieży, zdecydowana większość jeździ codziennie uberami albo jest podwożona przez rodziców, więc to dla nich zupełna nowość.

Nagle jeden z chłopaków, spanikowany zapytał: 'Jak się to kasuje? Co mam teraz z tym zrobić?'.

Oskar był naprawdę przerażony, a reszta uczniów zaczęła oglądać bilet z każdej strony, szukając jakiejś wskazówki. W tym momencie poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Z jednej strony chciałam ich uspokoić, ale z drugiej czułam się trochę, jakbym była świadkiem czegoś niepokojącego.

Przecież to proste!

No właśnie… przecież to takie proste! Dla mnie, dla nas – dorosłych, którzy od lat poruszają się miejskimi środkami transportu, takich rzeczy nie trzeba tłumaczyć. Ale dla dzieciaków, które spędzają czas głównie w samochodach swoich rodziców lub jeżdżą uberami, to był zupełnie nowy świat.

Oczywiście, starałam się wyjaśnić dzieciom, jak to wszystko działa, ale przyznaję, że nie byłam przygotowana na takie pytanie. To był moment, który zmusił mnie do przemyślenia, jak bardzo zmienił się sposób, w jaki dzieci poruszają się po mieście. Kiedyś przejażdżki autobusowe były częścią dziecięcego życia. Dziś dzieci nie mają okazji nauczyć się prostych zasad komunikacji miejskiej.

Może czas, żeby trochę wrócić do podstaw, dawać dzieciom więcej okazji do samodzielności i wprowadzać je w świat, który kiedyś wydawał się oczywisty, a teraz jest zupełnie obcy?".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: