Brzmi absurdalnie? Być może. Zdaniem Karoliny, mamy dwóch dziewczynek, w tej prozaicznej czynności, jaką jest mycie brudnej szklanki czy kubka, kryje się głębsza refleksja o dzisiejszej młodzieży. Smutna refleksja. Przeczytajcie jej list.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą dwójki małych dzieci, więc nasze życie to codzienny chaos – sterty zabawek, plamy na ubraniach i nieustannie pełny zlew. Nie mamy zmywarki, bo przy małym mieszkaniu nie ma na nią miejsca, więc zmywanie ręczne to nasza codzienność.
W sobotę odwiedziła mnie moja siostra z córką, 13-letnią Alicją. To sympatyczna, rozgarnięta dziewczyna z pokolenia alfa, ale jak się okazało, zupełnie oderwana od rzeczywistości. Po obiedzie poprosiłam ją, żeby zmyła swoją szklankę. Nic wielkiego. Alka wstała, poszła do kuchni, a po chwili usłyszałam pytanie: 'Ciociu, gdzie są drzwiczki do zmywarki? Bo tu same szafki…'.
Roześmiałam się, myśląc, że żartuje. Odpowiedziałam: 'Alka, nie mamy zmywarki. Po prostu umyj szklankę w zlewie'. Jej reakcja wprawiła mnie w osłupienie. Z rozbrajającą szczerością zapytała: 'Ale jak? Co mam zrobić z tą szklanką?'.
Technologia ogłupia dzieci
Musiałam jej pokazać wszystko krok po kroku – jak odkręcić wodę, wziąć gąbkę, użyć płynu do naczyń, spłukać. Alicja nie robiła tego ze złośliwości czy lenistwa, tylko z czystej niewiedzy. Jej mina zdradzała zresztą, że zmywanie szklanki wydało jej się niemal jak eksperyment naukowy.
Po tej sytuacji długo rozmawiałam z moją siostrą. Przyznała, że w ich domu dzieci nie mają żadnych obowiązków domowych – obiady gotuje lidlomix, odkurza robot, naczynia lądują w zmywarce. Wszystko po to, żeby życie było łatwiejsze i żeby dzieci mogły się 'skupić na nauce i pasjach'. Tylko czy faktycznie taka filozofia wychowania dobrze służy naszym dzieciom?
Czy młodzież sobie poradzi w życiu?
W mojej głowie kołacze się pytanie: jak Ala poradzi sobie w przyszłości? Nie piszę tego złośliwie ani z poczuciem wyższości. Raczej z troską. Mam wrażenie, że technologia, choć pomaga nam w wielu aspektach, odbiera dzieciom szansę na naukę podstawowych, życiowych czynności. Kiedyś to były umiejętności, które wynosiło się z domu, a teraz? Wyręczamy dzieci w imię 'ułatwiania życia', ale czy tak naprawdę im to pomaga?
Czy naprawdę chcemy wychować pokolenie, które nie poradzi sobie bez technologii? Czy może powinniśmy wrócić do podstaw i pokazać dzieciom, że zmywanie szklanki czy obieranie marchewki to nie tylko obowiązek, ale też coś, co uczy samodzielności i radzenia sobie w życiu? Zastanówmy się, zanim będzie za późno. Karolina".
I co wy na to? Czy rzeczywiście jest tak źle, a może to jednostkowa sytuacja? Dajcie znać! Czekam na maile: hanna.szczesiak@mamadu.pl i mamadu@natemat.pl.