logo
Czy naprawdę potrzebujemy luksusu, by dobrze się bawić? fot. pl.123rf.com
Reklama.

Szkolne wycieczki kiedyś i dziś – oczekiwania z kosmosu

"Jestem nauczycielką od kilkunastu lat i dobrze pamiętam, jak wyglądały szkolne wycieczki, kiedy sama byłam uczennicą. Spało się w schroniskach, jadło kanapki z plecaka, a o wygodach nikt nawet nie myślał. Było skromnie, ale radość z podróży rekompensowała wszystko. Nikt nie narzekał na twarde materace, zimną wodę pod prysznicem czy brak Wi-Fi, bo najważniejsze było wspólne przeżywanie przygody. Dziś mam wrażenie, że uczniowie mylą szkolną wycieczkę z pobytem w luksusowym hotelu. A najlepszym dowodem na to była sytuacja, która przydarzyła mi się ostatnio.

"Czy ręczniki będą puszyste jak w SPA?"

Po długich przygotowaniach, rozmowach z rodzicami i ustaleniu trasy nadszedł dzień wyjazdu. Wszyscy zebrali się na parkingu, bagaże zapakowane, humory dopisywały. Uczniowie byli podekscytowani, ustalali, kto z kim będzie w pokoju i jakie atrakcje czekają na nich na miejscu. I wtedy podszedł do mnie jeden z chłopców i nieco zaniepokojony zadał mi pytanie:

'Proszę pani, a czy w hotelu będą puszyste ręczniki jak w SPA?' – zapytał całkiem poważnie.

Przyznam, że przez moment nie wiedziałam, czy dobrze usłyszałam i zanim zdążyłam mu odpowiedzieć, usłyszałam:

'No wie pani, takie miękkie, duże, pachnące…' – wyjaśnił.

W głowie szybko przeleciały mi obrazy moich szkolnych wycieczek. Wtedy luksusem było, jeśli w ogóle były ręczniki! A tu nagle pytanie o ręczniki rodem z ekskluzywnego hotelu.

Od spartańskich warunków do życia w luksusie

Pomyślałam sobie wtedy, jak bardzo zmieniły się czasy i jak bardzo zmieniły się oczekiwania dzieci. Jeszcze kilkanaście lat temu nikt nawet nie marzył o tym, żeby na szkolnej wycieczce mieć wygodne łóżko, ciepły prysznic, a co dopiero 'puszyste ręczniki'. Nikt nie pytał, czy w hotelu będzie basen, strefa wellness albo śniadanie w formie bufetu. Cieszyło nas samo to, że możemy wyrwać się z domu, spędzić czas z kolegami i zobaczyć nowe miejsca.

Dziś uczniowie są przyzwyczajeni do wygody. Podróżowanie z rodzicami nauczyło ich, że standardem są dobre hotele, miękkie kołdry i świeżo wyprasowane ręczniki. To nie ich wina – po prostu dorastają w innych realiach. Ale czasami mam wrażenie, że ta wygoda sprawia, że trudniej im cieszyć się samą podróżą. Zamiast przeżywać przygodę, martwią się tym, czy łóżko będzie wystarczająco miękkie i czy w pokoju będzie telewizor.

Czy naprawdę potrzebujemy luksusu, by dobrze się bawić? Prawda jest taka, że najlepsze wspomnienia tworzą się nie w miękkich łóżkach i pod pachnącymi ręcznikami, ale w chwilach spędzonych z rówieśnikami, w śmiechu, w odkrywaniu nowych miejsc i w drobnych przygodach, które przeżywa się po drodze. I mam nadzieję, że choć na chwilę moi uczniowie o tym zapomną – nawet jeśli ręczniki w hotelu nie będą rodem z pięciogwiazdkowego SPA".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: