
Za pączkami i faworkami w mojej rodzinie przepadają wszyscy, bez wyjątku. I choć na co dzień staram się ograniczać moim synom słodycze, to tego dnia nie ma limitów. Można zajadać się do woli, ile dusza zapragnie.
Menu w przedszkolu
Z samego rana na przedszkolnym parkingu spotkałam koleżankę, której mina mówiła sama za siebie. Była wściekła, co dało się wyczuć na kilometr. A kiedy tylko mnie zobaczyła, od razu zaczęła wyrzucać z siebie złość.
– No po prostu ręce mi opadają! – powiedziała, trzaskając klapą od bagażnika. –Widziałaś, co dzieci dostaną w czwartek do jedzenia?
Przytaknęłam, bo rano mignęło mi przedszkolne menu na naszej grupie, ale szczerze mówiąc, nie zauważyłam w nim niczego niepokojącego.
– Pączki? – powiedziałam, nie do końca rozumiejąc, w czym problem.
– No właśnie! – krzyknęła. – Zamiast normalnego posiłku, dostaną cukrową bombę. A ja mam udawać, że to normalne?! Nie, dziękuję! Moja córka tego dnia zostaje w domu. Nie poślę jej do przedszkola, bo nie chcę, żeby jadła to świństwo.
Byłam lekko zaskoczona. Oczywiście wiem, że cukier w nadmiarze to nic dobrego, ale… tłusty czwartek to przecież tradycja. Jeden pączek to naprawdę aż taki problem (pomyślałam)?
– Gdyby to był tylko jeden pączek po obiedzie, jakoś bym to przeżyła. Ale nie, tego dnia dzieci na śniadanie dostaną bułkę z dżemem, na drugie śniadanie kisiel, a na podwieczorek – pączki. To już nie jest 'tradycja', tylko dzień pod hasłem "jedzmy cukier bez opamiętania"!
Faktycznie, kiedy patrzy się na to w ten sposób, może się wydawać, że cały dzień wypełniony jest słodkościami. Ale przecież na śniadanie też będzie zupa mleczna, na obiad jakieś mięsko, surówka i ziemniaki.
Próbowałam jakoś załagodzić rozmowę, przemówić jej do rozsądku, ale usłyszałam, że na pewno jej córka tego dnia zostanie w domu i nie będzie jadła tego okropnego cukru. A zamiast pączka, usmaży jej placki z jabłkami.
Pożegnała się, wsiadła do auta i odjechała. A ja? Zostałam z myślami kłębiącymi się w głowie. Z jednej strony uwielbiam tłusty czwartek i nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby go bojkotować, ale… czy ona nie ma przypadkiem racji? Nie, no gdzie tam. Tłusty czwartek rządzi się swoimi prawami i nie ma co dzieciom odbierać tej radości!