Napisała do nas Renata, mama, pracownica dyskontu. Jej zdaniem pozwalanie, by dzieci "częstowały się" cukierkami na wagę, owocami (np. winogronami) czy kajzerkami nie uczy niczego dobrego. Przeczytajcie jej wiadomość, a jeśli chcecie podzielić się swoim zdaniem, napiszcie do nas na mamadu@natemat.pl.
Tu cukierek, tam gryz bułeczki
Pracuję w jednym z popularnych dyskontów z owadem i każdego dnia obserwuję zachowania, które wprawiają mnie w osłupienie. Ostatnio znowu przyuważałam, jak jakaś mama pozwoliła dziecku zjeść cukierka na wagę. Gdy zwracam uwagę w takich sytuacjach, często słyszę: "Przecież to nic takiego" albo "To tylko jeden cukierek, przecież i tak kupimy". Albo jeszcze: "To tylko dziecko".
Jestem nie tylko pracownicą sklepu, ale także matką. Moje dzieci są już w wieku szkolnym, ale pamiętam doskonale, jak były małe. Nigdy nie pozwalałam im na takie zachowanie, bo wiedziałam, że to po prostu kradzież – bez względu na to, czy chodzi o jabłko, którego nikt potem nie zważy, czy o cuksa, który "przecież kosztuje grosze". Zasady powinny być jasne: za to, co bierzemy, płacimy. Nie zjadamy nic przed zapłatą.
Bo ja wiem, że często są rodzice, że jak np. dziecko je kajzerkę, to oni potem o tym mówią przy kasie. Ale co, jak je gryza jabłka? Jak to zważyć? Albo jak zważyć, jak ktoś jest w kasie samoobsługowej? Jeszcze jak dziecko soczku nadpije, to skanujemy kod kreskowy, ale z tymi produktami na wagę jest problem.
To uczenie dzieci, że kradzież jest OK
Nie mogę pojąć, dlaczego niektórzy rodzice uczą dzieci, że to w porządku. Dziecko, które dziś "tylko spróbuje" truskawki, jutro nie będzie widziało problemu w zabraniu czegoś bez płacenia. A przecież to od nas, dorosłych, uczą się podstaw uczciwości.
Najbardziej bolą mnie sytuacje, gdy to ja jestem przedstawiana jako ta zła – bo przecież "czepiam się dziecka". Chciałabym zaapelować do rodziców: zastanówcie się, czego uczycie swoje dzieci. Czy naprawdę chcecie, by od najmłodszych lat myślały, że jeśli nikt nie widzi albo jeśli kwota jest niewielka, to oszustwo jest akceptowalne?
Śródtytuły pochodzą od redakcji