Małe dzieci się krztuszą. To z pozoru naturalne zjawisko. Najczęściej odruch kaszlu pozwala wypchnąć kawałek jedzenia z dróg oddechowych. Jeżeli jednak kawałek przez wzgląd na swój kształt zatyka tchawicę, życie i zdrowie dziecka jest postawione na szali. Dzieci umierają. A na stołach w przedszkolach wciąż widzę całe winogrona.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Winogrona mogą poważnie zatkać drogi oddechowe dziecka.
Świadomość społeczna wciąż jest niewystarczająca.
Mikołaj był zdrowym 3-latkiem, kiedy zakrztusił się winogronem.
Problem nie dotyczy tylko bardzo małych dzieci. Jak pisze "The Guardian", lekarze sugerują, by nie podawać winogron w całości dzieciom do piątego roku życia. Są one w grupie podwyższonego ryzyka, ponieważ nie przeżuwają dokładnie, ich połykanie nie jest jeszcze skoordynowane i często rozpraszają się w trakcie jedzenia.
Wiedza znana od lat
Lekarze i naukowcy z Wielkiej Brytanii od kilku lat publikują wytyczne, broszury i dane, które mają zwiększyć świadomość rodziców dotyczącą zagrożenia zakrztuszeniem się winogronami.
Już w 2016 roku poważne naukowe publikacje donosiły: zakrztuszenie się winogronem jest trzecią przyczyną śmierci w wypadkach związanych z jedzeniem. Nieprzekrojone winogrono jest w stanie całkowicie zatkać drogi oddechowe dziecka.
W Polsce temat pojawia się, by za chwilę zniknąć.
Na przedszkolnych stołach wciąż pojawiają się niepokrojone owoce. Dlaczego?
Mikołaj jest jedną z ofiar braku świadomości
Dziewiątego lutego miną dokładnie trzy lata walki o sprawność Mikołaja. Chłopca, który był zdrowy, niezwykle energiczny. W przedszkolu dostał winogrona, połknął zielony owoc w całości, zakrztusił się. Utracił możliwość zaczerpnięcia kolejnego oddechu.
Po nieudolnej reanimacji jest sparaliżowany. Żyje, jednak prawdopodobieństwo powrotu do pełni sprawności jest nikłe. Nie chodzi, nie mówi, rozumie go tylko jego matka.
Ile dzieci straci jeszcze możliwość życia bez bólu, by wzrosła świadomość społeczna?
Polska rzeczywistość
Jedna z najlepszych prywatnych placówek przedszkolnych w Warszawie. Urodziny. Na stole owoce, babeczki. Winogrona, w całości. Duże, zielone kulki o twardych skórkach.
Na zdjęciach dzieci wkładające sobie cały owoc do małej buzi.
Wspaniała kadra, a wyraźnie nie wie. Świadomość społeczna jest zbyt niska.
Więc mówię głośno, publicznie: proszę, nie podawajcie dzieciom całych winogron. Ceną jest ich zdrowie, a nawet życie.