Co wydarzyło się w Lidlu?
Użytkowniczka serwisu Threads opisała ostatnio pewną sytuację, która spotkała ją w Lidlu. Kobieta napisała, że jej dziecko poprosiło ją o słodycze przy kasie, jednak ona nie zgodziła się na zakup i miała ku temu kilka powodów. Po pierwsze, na taśmie już miała wybrane, jej zdaniem lepszej jakości smakołyki, a po drugie – dziecko niedawno zjadło coś słodkiego w przedszkolu, ponieważ jedno z dzieci obchodziło urodziny. Co się wydarzyło dalej? Przeczytajcie cały jej post.
"Ostatnio w Lidlu moje dziecko chciało jakieś słodycze tuż przy kasie. Przed nami stało dwóch panów, obaj po 18-20 lat. Nie pozwoliłam na słodycze, ponieważ po pierwsze na taśmie mieliśmy już wybrane, lepszej jakości słodkości. Po drugie, moje dziecko zjadło w aucie coś słodkiego z przedszkola (bo ktoś miał urodziny). Jeden z panów kupił mojemu dziecku gumy rozpuszczalne (największa chemia, cukier w cukrze etc...) plus naszyjnik cukierkowy i wręczył dziecku. Stwierdził, że skoro dziecko chciało, to będzie miało.
I to jest taka sytuacja fajna i niefajna. Niby miło, ale jednak nie. Stać mnie na słodycze, odmówiłam dla jego dobra, aż tu nagle wchodzi pan w pelerynie i kupuje dziecku słodycze. Chyba nie muszę mówić, że nie zjadł potem obiadu? Udało mi się wytłumaczyć i zabrać część tych rzeczy, żeby nie zjadł na raz. Nie zawsze sytuacja, na jaką wygląda, nią jest" – napisała na Threadsie worldofantekpl.
Co o tym wszystkim sądzić?
Z jednej strony miło, że ktoś chciał sprawić jej dziecku radość, ale z drugiej – podważył jej autorytet i decyzję jako rodzica. A co na to internauci? Pod jej wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy – jedni uważali, że chłopak zrobił dobrze, inni stanęli po stronie matki.
"Wszyscy jedliśmy, jemy i będziemy jeść produkty wysokoprzetworzone. Jak zje raz coś bardziej niezdrowego, to od tego nie umrze, nie popadajmy w paranoję" – napisała jedna z osób.
Inna osoba napisała:
"Nie dość, że gościu chciał dobrze, to jeszcze pretensje masz i wymagania. Weź ty kobieto się zastanów nad tym, co robisz i myślisz" – skomentował ktoś inny.
Nie brakowało jednak osób, które po części rozumiały rozterki matki.
"Niezdrowe, ale liczy się gest. Brawo dla chłopaków" – dodał kolejny internauta.
Kto miał w tym wszystkim rację?
Historia wywołała burzliwą dyskusję, bo pokazuje szerszy problem – czy obcy ludzie powinni wtrącać się w wychowanie dzieci? Z jednej strony intencje młodego mężczyzny były zapewne dobre – chciał uszczęśliwić dziecko. Ale z drugiej, podważył decyzję rodzica, co mogło być frustrujące.
Czy takie gesty są fajne, czy raczej nie na miejscu? Wszystko zależy od perspektywy. W tej sytuacji najwięcej do powiedzenia ma matka, która najlepiej zna swoje dziecko i podejmuje decyzje dla jego dobra.
A ty, jak byś się zachowała w takiej sytuacji?