Chrzest "na zapas" czy świadomy wybór?
Muhicoon, użytkowniczka Threadsa zwróciła uwagę na popularne podejście rodziców dotyczące chrztu. W swoim poście napisała, że bardzo często rodzice "wciskają dziecko w religię" i mylnie nazywają to później "wolnością wyboru".
"Nie rozumiem argumentu z cyklu: 'Ochrzczę, zapiszę na religię, niech zrobi komunię i bierzmowanie, A POTEM NIECH WYBIERA SAMO'. Może po prostu daj dziecku wybór systemu religijnego lub jego braku jak już będzie na tyle świadome, że będzie wiedziało, co robi? Bo wciskanie go w religię i nazywanie tego wolnością wyboru, to grube nadużycie. Btw, czy ktoś zna osobę, której jest autentycznie przykro, że nie została ochrzczona?" – napisała Muhicoon.
Jej post wywołał lawinę komentarzy. Niektórzy poparli ten punkt widzenia, zwracając uwagę, że "ochrzcić można się zawsze, ale chrztu cofnąć już się nie da". Inni dodawali, że często rodzice chrzczą dziecko pod presją rodziny, a nie z wewnętrznej potrzeby.
Z drugiej strony, odezwali się rodzice, dla których chrzest i religijne wychowanie dziecka, to naturalna sprawa. Jeden z komentarzy brzmiał:
"Wystarczy, że rodzice są wierzący i chcą wychować dziecko w pewnym systemie wartości. My chodzimy do kościoła, mieliśmy ślub kościelny, synek jest ochrzczony i będziemy go wychowywać w wierze. Czy kiedyś od niej odejdzie? To jego wybór. Ja mogę tylko mieć nadzieję, że tak się nie stanie".
Zdaniem tej grupy rodziców, wiarę przekazuje się jak inne wartości – tak jak uczy się dziecko uczciwości czy szacunku, tak samo wprowadza się je w swoją religię. Tylko jeśli dorasta w danym systemie, może podjąć świadomą decyzję, czy chce w nim zostać.
"Nie mamy chrztu i świat się nie zawalił"
Były też komentarze od osób niewierzących, które w ogóle nie ochrzciły dzieci.
"U nas jesteśmy niewierzący, dziecko ma ponad 5 lat i nie jest ochrzczone. Religii w przedszkolu nie ma, a rogi jeszcze mu nie wyrosły, jak coś" – napisał ktoś z ironią.
Inna osoba napisała wprost, że żałuje, że została ochrzczona:
"Szczerze, żałuję, że byłam ochrzczona, bo zostałam zapisana do kościoła nieświadomie. A teraz muszę się męczyć z apostazją. Łazić, prosić się. Nie chce mi się tego przechodzić, ale z drugiej strony nie chcę, żeby moje podatki na to szły, bo nie mam z instytucją Kościoła nic wspólnego".
"Robiłam wszystko z automatu, klepałam formułki, robiłam to, co inni w Kościele, nie rozumiałam tego. Teraz, jestem sama w stanie zdecydować, że no nie, nie wierzę w Boga. Nie czuję tego, nigdy nie czułam" – napisała kolejna użytkowniczka.
Wielu użytkowników podkreślało, że coraz więcej rodzin rezygnuje z chrztu i nie widzi w tym problemu. Ich zdaniem, presja społeczna wokół sakramentów maleje, a dzieci bez religijnego wychowania wcale nie wyrastają na gorszych ludzi.
Czy dać dziecku wolną rękę?
To pytanie, na które nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Dla wierzących rodziców religia jest częścią życia, więc naturalnie chcą, by ich dziecko w niej dorastało. Dla innych narzucanie wiary jest ograniczeniem wolności.
Można też spojrzeć na to inaczej: czy pozwalamy dziecku samo wybierać, czy chce chodzić do szkoły albo myć zęby? Nie, bo uważamy to za ważne dla jego przyszłości. Z drugiej strony, religia to coś więcej niż nauka czy higiena – to kwestia przekonań, które powinny być świadome.
Może więc najlepszym rozwiązaniem jest... otwartość? Wprowadzać dziecko w wiarę, ale jednocześnie pozwalać mu zadawać pytania, poznawać inne światopoglądy i nie traktować odejścia od religii jako porażki. W końcu prawdziwa wiara to wybór, a nie obowiązek.