Wyjazd na zimowisko, obóz czy kolonie jest świetną okazją do nauki samodzielności. Podczas takiej rozłąki z rodzicami dziecko jest poniekąd zmuszone do podejmowania mądrych decyzji, rozsądnych działań i takiego dbania o siebie. Zatem dlaczego by z tego nie skorzystać?
Rodzice, co z wami?!
"Na zimowiska z dzieciakami jeżdżę już od ponad 15 lat. Stara wyjadaczka ze mnie. Wiecie jednak państwo, co zauważyłam? Współcześni rodzice to boidudki. Na siłę, jakby celowo odwlekają taki samodzielny wyjazd. Dawniej to w grupie już nawet 7-latki były, a teraz to 8-latka ze świecą szukać.
Podczas ostatniego wyjazdu odbyłam rozmowę z pewną mamą. Odprowadzała 10-letnią córkę do autobusu i był z nią 8-letni chłopiec (wiem, bo się dowiedziałam, ile miał lat). I kiedy zapytałam, dlaczego syna nie zapisała na wyjazd, tak pół żartem pół serio, poczułam się jak na jakimś skazaniu.
Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i zapytała, czy żartuję. Nie drążyłam tematu, bo z daleka wyczułam, że to matka kwoka, która trzęsie portkami i chucha i ducha na te swoje pisklaki. I tak cud, że tą 10-latkę wysłała.
Taka matka to nie wyjątek i dinozaur. Takich rodziców jest multum. Trzymają te dzieciaki pod kloszem, wyręczają we wszystkim, a potem się dziwią, że takie niezaradne, niesamodzielne i kanapki sobie zrobić nie umieją" – czytam w nadesłanym liście i podpisuję się pod tym, co wychowawczyni napisała.
Wiem, jak trudno jest pozwolić dzieciom, nawet na kilka dni wyfrunąć z gniazda. Pustka, smutek i tęsknota dają o sobie znać. Zamiast się cieszyć, że poznają świat, nawiązują nowe znajomości i nabywają nowych umiejętności, drżymy i nie możemy spać po nocach.
To jednak naturalna kolej rzeczy, że te nasze nieopierzone pisklaki, obrosną w piórka i polecą wysoko. W świat, przed siebie, w nieznane. Może okazać się, że wrócą smutne, zawiedzione i z podkulonym ogonem. Ale mogą też wysiąść z tego autobusu (tego, który przywiózł ich z zimowiska) z wysoko podniesioną głową i dumą, która będzie rozpierała od środka.
I tak jak napisałam na wstępie: pierwsza rozłąka budzi niepokój. Jednak chyba nie skłamię, jeśli stwierdzę, że budzi niepokój w rodzicach, a dzieci jedynie muszą stawić czoła szybszemu biciu serca, który być może pojawi się na początku.
Jednak chyba mimo wszystko warto przestać trząść tymi portkami, wziąć się w garść, zacisnąć pięści i pozwolić naszym dzieciom na piękną samodzielność.