logo
Poprosiłam córkę o pomoc przy ziemniakach i przeżyłam szok. fot. pl.123rf.com
Reklama.

Z technologią za pan brat

"Współczesne dzieci są naprawdę niesamowite. Mają technologiczną intuicję, która wprawia w osłupienie. Kiedy obserwuję moją 15-letnią córkę Klaudię, jak z łatwością porusza się po aplikacjach, tworzy filmy na TikToka czy pomaga dziadkowi włączyć ulubiony serial na Netflixie, jestem pełna podziwu. Wydaje się, że w tej sferze nic nie jest dla niej zbyt trudne. Ale wystarczy odejść od komputera i wejść do kuchni, by nagle okazało się, że coś tak prostego jak gotowanie ziemniaków, może przerodzić się w małą katastrofę.

Poprosiłam ją o pomoc przy ziemniakach

Kilka dni temu poprosiłam Klaudię o pomoc w przygotowaniu obiadu. Miałam dużo pracy, a ugotowane już ziemniaki czekały na utłuczenie.

'Klaudia, przynieś tłuczek i ubij ziemniaki, proszę' – powiedziałam.

Prosta rzecz, prawda? Przynajmniej tak mi się wydawało. Po kilku minutach ciszy usłyszałam dziwne odgłosy z kuchni. Wchodzę i widzę moją córkę, która z pełnym zaangażowaniem tłucze ziemniaki… tłuczkiem do mięsa. Tłuczek z metalowymi wypustkami wbijał się w ziemniaki jak w kawałek schabu. Gdy zapytałam ją, co robi, spojrzała na mnie zdezorientowana i odpowiedziała:

'No, tłukę ziemniaki, tak jak prosiłaś. A czym miałam to zrobić? - zapytała zdezorientowana.

Byłam w szoku

Przecież tłuczek do ziemniaków stoi w szufladzie obok garnków, na widoku. Ale Klaudia najwyraźniej nigdy go nie używała. Nawet nie wiedziała, że takie narzędzie istnieje. Dla niej tłuczek to tłuczek, a tłuczkiem do mięsa da się przecież 'tłuc'.

Sytuacja wydawała się mi się nawet nieco zabawna, ale z drugiej strony było mi trochę smutno. Jak to możliwe, że moja córka, która umie znaleźć każdy mem w internecie w kilka sekund, nie potrafi najprostszej czynności w kuchni?

To nie była jej wina

Zdałam sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie prosiłam jej o tłuczenie ziemniaków. Ja to zawsze robiłam, bo było szybciej, łatwiej i po prostu – jak każda mama – chciałam zaoszczędzić sobie nerwów. Klaudia nigdy nie miała szansy nauczyć się takich rzeczy. To pokolenie zna milion sposobów na zrobienie streama, ale w kuchni są jak dzieci we mgle. Obrać ziemniaki? Zetrzeć marchewkę na surówkę? To dla nich jak zadanie z fizyki kwantowej.

Ale czy to tylko ich wina?

Przecież to my – rodzice, szkoła, cały system wychowawczy – trochę im to umożliwiliśmy. Wygoda, technologia, tempo życia sprawiają, że coraz częściej zapominamy o przekazywaniu dzieciom podstawowych umiejętności. W efekcie mają w głowie tysiące followersów na Instagramie, ale nie wiedzą, że ziemniaków nie ubija się tłuczkiem do mięsa.

Dlaczego tak się dzieje?

Czy to my jesteśmy zbyt zajęci, żeby uczyć ich podstaw? Czy może technologia pochłonęła ich do tego stopnia, że tracą zainteresowanie światem realnym? A może to znak naszych czasów – bo łatwiej zamówić jedzenie z aplikacji, niż gotować samemu?

Jak sądzicie, co z tymi dzieciakami? I co możemy zrobić, żeby nie straciły kontaktu z takimi podstawowymi umiejętnościami?

Chcesz się ze mną czymś podzielić? Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: