logo
Jak można godzić się na taką znieczulicę? fot. pl.123rf.com
Reklama.

Zuzia marzyła o tym balu

"Moja 10-letnia córeczka Zuzia bardzo cieszyła się na ten bal. Mówiła o nim praktycznie codziennie i obmyślała, jaki założy strój. Nie mogła się doczekać, aż będzie mogła w nim wystąpić. Wybrała sukienkę księżniczki – różową, z koronką i tiulowym dołem. Do tego dobrała uroczą koronę z diamencikami i podobne bransoletki. Być może nie była to najbardziej oryginalna opcja, ale dla Zuzi była idealna. Czuła się w niej wyjątkowo i liczyła na świetną zabawę.

Rozczarowanie tuż po powrocie

Kiedy Zuzia wróciła do domu, od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Zamiast radości, na jej twarzy malował się smutek. Miała łzy w oczach i odpowiedziała mi drżącym głosem: 'Cześć mamo'. Kiedy zapytałam ją, co się stało, zaczęła opowiadać cały przebieg balu.

Okazało się, że jej koleżanki z klasy zaczęły się śmiać z jej stroju. Mówiły, że w jej wieku już nie wypada przebierać się za księżniczkę, bo 'to strój dla małych dziewczynek'. Powiedziały jej, że tym wieku trzeba wybierać coś bardziej oryginalnego i 'na czasie'. Zuzia próbowała się bronić, ale nie potrafiła. Wróciła do domu rozczarowana i smutna, bo poczuła się wyśmiana.

Jak zareagowała nauczycielka?

Po tym, jak córka opowiedziała mi, co się wydarzyło, od razu postanowiłam porozmawiać z nauczycielką. Niestety, jej wyjaśnienie całej sytuacji było czystą kpiną. Pani Monika stwierdziła, że to 'tylko dziecięce żarty' i że takie zachowanie zdarza się na każdym balu. Zamiast stanąć po stronie mojej córki i okazać jej wsparcie, nauczycielka zbagatelizowała problem, traktując to jak zwykłą zabawę.

'Dzieci mają taką naturę, to nic wielkiego. Chwilę się pośmieją i potem o tym zapomną' – mówiła.

Z jednej strony rozumiem, że dzieci faktycznie lubią się śmiać i żartować, ale kiedy zaczyna to ranić drugiego człowieka, to już nie jest zabawa. Nauczycielka nie dostrzegła, jak głęboko takie żarty mogą zranić uczucia dziecka.

Kiedy 'dziecięce żarty' stają się problemem?

Dzieci często nie rozumieją, jak wielki wpływ na innych mają ich słowa i zachowania. Jednak to, co dla nich może być niewinnym żartem, dla drugiej osoby może być bolesnym doświadczeniem. W sytuacji mojej córki nie chodziło tylko o to, że ktoś się zaśmiał z jej kostiumu, ale o to, że została wyśmiana publicznie, co sprawiło, że poczuła się gorsza, nieakceptowana i zraniona.

Czy to są 'tylko dziecięce żarty'? Kiedy tak naprawdę możemy powiedzieć, że to, co robią dzieci, jest nie do przyjęcia i należy na to reagować? Przecież, gdyby ktoś dorosły w pracy czy w innych sytuacjach wyśmiewał drugą osobę, nikt by tego nie zaakceptował. Dlaczego więc takie zachowania są dopuszczane wśród dzieci?

W całej tej sytuacji nasuwa się jedno zasadnicze pytanie: Jaką rolę pełni szkoła w nauce szacunku do drugiego człowieka? Szkoła nie tylko uczy przedmiotów, ale powinna także wychowywać. Uczyć empatii, szacunku i akceptacji. Nauczyciel ma obowiązek reagować na takie sytuacje i uczyć dzieci, czym są granice, oraz wyjaśniać, że śmiech z drugiego człowieka nie jest akceptowalnym zachowaniem.

W tym przypadku to nauczycielka zawiodła. Zamiast stanąć po stronie mojej córki, próbowała umniejszyć problem. Moje dziecko nie zasługiwało na to, by zostać wyśmiane z powodu swojego kostiumu.

Co możemy my? Jako rodzice?

Przede wszystkim, musimy pokazać dziecku, że to, co się wydarzyło, nie było w porządku. Powinniśmy zapewnić je, że nie zasługuje na takie traktowanie i pomóc mu przejść przez tę trudną sytuację. Warto porozmawiać z dzieckiem o tym, co się wydarzyło, upewnić się, że nie czuje się winne, i pokazać mu, jak można radzić sobie z takimi emocjami".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Chcesz mi się wyżalić? Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: