31 grudnia 2024 roku do szpitala trafił 8-letni chłopiec, który miał rozległe poparzenia ciała. Jego matka twierdziła, że kiedy dziecko było pod opieką jej partnera, samo poparzyło się podczas kąpieli. Przeciwko mężczyźnie wszczęto postępowanie, a ten przed sądem przyznał, że włożył chłopca do wanny z gorącą wodą za karę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak podaje portal wprost.pl, w Rejonowej Prokuraturze w Białogardzie wszczęto śledztwo przeciwko Mateuszowi K., który miał znęcać się nad 8-letnim chłopcem. O zdarzeniu dowiadujemy się z komunikatu prokurator Ewy Dziadczyk, rzeczniczki prasowej Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
"W ten sposób, że w dniu 31 grudnia 2024 r. po napełnieniu wanny gorącą wodą włożył do niej dziecko, powodując u niego poparzenia twarzy, rąk, nóg i podbrzusza, narażając go tym samym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" – zostało napisane w komunikacie. Zdarzenie miało miejsce we wsi Krosino pod Świdwinem (woj. zachodniopomorskie).
Kiedy matka chłopca była w pracy, 8-letni chłopiec przebywał pod opieką jej partnera, 33-letniego Mateusza K. Według ustaleń portalu fakt.pl, początkowo podczas przesłuchania podejrzany twierdził, że kiedy rozpalał w piecu w piwnicy domu, usłyszał krzyk dziecka kąpiącego się w wannie. Po wszczęciu postępowania przed sądem mężczyzna przyznał, że miał włożyć 8-letniego chłopca do wanny z gorącą wodą za karę.
Z tego powodu dziecko doznało poparzeń, które obejmują 30 proc. całego ciała. Po zdarzeniu mężczyzna miał zadzwonić do matki dziecka, by ta, wracając z pracy, kupiła w aptece środki na oparzenia. Kobieta po powrocie do domu zdecydowała się przetransportować syna do szpitala, bo uznała, że potrzeba jest mu pilna medyczna pomoc. Chłopiec w szpitalu bez obecności matki miał powiedzieć lekarce, że opiekun włożył go do wanny z gorącą wodą za karę.
Grozi mu 8 lat więzienia
8-latkowi została udzielona pomoc w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie. Rzeczniczka szpitala poinformowała, że stan dziecka jest poważny, ale stabilny. – Poparzenia są rozległe i mogą wymagać długotrwałego leczenia. Lekarze monitorują jego stan, lecz nie mogą jeszcze stwierdzić, czy chłopiec wróci do pełni zdrowia – powiedziała w rozmowie z fakt.pl.
Według portalu wiadomości.wp.pl, mieszkańcy wsi są w ogromnym szoku, że do takiego zdarzenia doszło w ich sąsiedztwie. Lekarka ze szpitala, która zajęła się poparzonym dzieckiem, od razu podejrzewała przemoc domową, stąd jej rozmowa z dzieckiem bez obecności matki. Kobieta twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że partner jest zdolny do takiego czynu, opisywała go jako "dobrego człowieka", który miał dobry kontakt z jej synem.
Podobne obserwacje mieli sąsiedzi, którzy wypowiedzieli się dla portalu fakt.pl. Rodzina nie miała założonej Niebieskiej Karty, nie było też pod tym adresem żadnych interwencji policji. Ustalenia prokuratury i świadectwo medyczne wskazują jednak na celowe działanie, a przeciw podejrzanemu mężczyźnie prowadzone jest śledztwo.
Grozi mu 8 lat więzienia za znęcanie się nad osobą nieporadną i narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia. Jeśli biegli uznają, że skutki na zdrowiu dziecka będą długotrwałe, kara może być zaostrzona do 20 lat pozbawienia wolności.