"Kiedyś dzieci marzyły o byciu astronautami, lekarzami, podróżnikami. Dziś największym marzeniem mojej córki wydaje się idealne selfie i kolejne lajki na Instagramie. Patrzę na nią i zastanawiam się, czy to jeszcze zwykła faza dorastania, czy już pokolenie, które traci kontakt z rzeczywistością?". To tylko fragment listu, który trafił na skrzynkę naszej redakcji. Przeczytajcie całość.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Kiedy byłam w wieku mojej córki, życie wydawało się jakieś prostsze. Marzyłam o podróżach, o wielkiej miłości i o życiu, które będzie pełne przygód. Pamiętam, jak z przyjaciółkami rozmawiałyśmy do późnej nocy, wymyślając scenariusze naszej przyszłości. Dziś patrzę na Zosię, moją 15-letnią córkę, i widzę, że jej świat jest zupełnie inny. Ona nie marzy – ona przewija. Scrolluje i scrolluje Instagrama, TikToka i inne aplikacje, przewijając swój czas i swoje możliwości.
Zwykle, kiedy wchodzę do jej pokoju, Zosia siedzi na łóżku z telefonem w ręce, a jej palce
poruszają się z niesamowitą szybkością. W jej oczach widzę... pustkę. Nie zadaję już nawet pytań, dlaczego znowu przegląda social media. Wiem, że odpowiedź znowu będzie taka sama: 'Oj, mamo, daj mi już spokój. Wszyscy tak robią'. I może ma rację. Może ja nie rozumiem. Ale serce mi pęka, gdy widzę to niekończące się przewijanie ekranów.
Teraz są wiadomości na Messengerze, a nie rozmowy?
Kiedyś dużo rozmawialiśmy. O wszystkim. O tym, co nas cieszy, co martwi, jakie mamy plany i co nas boli. Teraz Zosia niemal nie mówi. Nie ma na to czasu. W końcu Instagram wymaga pełnej uwagi. Każdy post, każda relacja, każdy komentarz, są dla niej ważniejsze niż rozmowa.
Nie raz próbowałam zacząć z nią rozmowę. 'Zosiu, co u ciebie?' – pytałam. Odpowiedź? Wzruszenie ramionami. Albo półsłówka, rzucane od niechcenia: 'Nic, wszystko spoko'. Gdy dopytuję, czy wszystko w porządku, w końcu się irytuje: 'Mamo, czemu ty ciągle czegoś ode mnie chcesz?'. A ja tylko chcę wiedzieć, co dzieje się w jej głowie.
Mam wrażenie, że media społecznościowe zabrały mi córkę. To tam buduje swoją tożsamość? Liczą się lajki, followersi, zdjęcia, które pokazują idealne życie. Ale gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawdziwą Zosię?
Oceny spadają szybciej niż moje nadzieje
Szkoła? Zosia traktuje ją jak zło konieczne. Jeszcze kilka lat temu miała ambicje, chciała być lekarzem albo projektantką mody. Teraz wszystko wydaje się obojętne.
Niedawno dostałam wezwanie do szkoły. Wychowawczyni powiedziała mi o braku zaangażowania, o spóźnieniach w oddawaniu prac, o coraz gorszych wynikach. Zosia
miała tłumaczenie na wszystko: 'Nie miałam czasu, zapomniałam', albo: 'To było nudne'. Jak mam jej wytłumaczyć, że życie to nie tylko to, co ją interesuje? Że trzeba czasem zrobić coś trudnego, żeby osiągnąć coś większego?
Chcę, żeby uwierzyła, że stać ją na więcej. Ale jak mogę wymagać od niej wiary w siebie, skoro Instagram codziennie pokazuje jej, że zawsze jest ktoś lepszy, piękniejszy, popularniejszy? Dokąd to wszystko zmierza?
Patrzę na Zosię i boję się o jej przyszłość. Boję się, że to pokolenie stanie się najbardziej zagubionym. Boję się, że za kilka lat moje dziecko będzie patrzyło na swoje życie z żalem, że zmarnowało tyle czasu na rzeczy, które nic nie znaczą.
Czasem budzę się w nocy i zastanawiam się, co mogę zrobić, by to zmienić. Czy jeszcze
mogę coś zmienić? Nie chcę być matką, która tylko narzeka i stawia wymagania. Chcę być dla niej wsparciem, ale jak być wsparciem dla kogoś, kto żyje w świecie, którego nie rozumiem?".