Mogłoby się wydawać, że wycieczka szkolna to dla uczniów ogromna frajda. Jak się okazuje – niekoniecznie. Wyjazd może potoczyć się nie po myśli dziecka i zakończyć łzami. A jeśli do tego dojdą uszczypliwe i nieprzyjemne komentarze rówieśników, to sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Odezwała się do nas Karolina, mama 8-letniej Sandry, która kilka dni temu wróciła z długo wyczekiwanej wycieczki klasowej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wycieczki szkolne są ważnym elementem edukacji i integracji. No bo przecież nic tak nie zbliża rówieśników, jak wspólne przygody, wyzwania i zabawy. Wyjazdy klasowe scalają grupę. Niestety, nie jest to regułą. Zdarza się, że wycieczka nieoczekiwanie się komplikuje i wszystko sypie jak domek z kart.
Nie tak to miało wyglądać
"Sandra jest uczennicą drugiej klasy podstawówki. To trochę skryta i nieśmiała dziewczynka, która potrzebuje czasu, by się otworzyć i zawrzeć nowe znajomości. Pierwszy rok w nowej szkole był dla niej wyzwaniem. Na szczęście drugi semestr nie był już tak bardzo stresujący.
Zawarła nowe znajomości, może nawet przyjaźnie. Było fajnie, ale do czasu. Ta nieszczęsna wycieczka klasowa, z której córka wróciła kilka dni temu, zmieniła wszystko. Oczywiście na niekorzyść. Ten radosny dzień przerodził się w stresującą, niekomfortową przygodę. Przygodę, która zakończyła się łzami i złym samopoczuciem.
Otóż miejsce, do którego zabrano dzieci to park rozrywki przepełniony głównie ekstremalnymi atrakcjami. Cały wyjazd został zorganizowany bez żadnego uwzględnienia indywidualnych potrzeb czy wrażliwości dzieci. Jest mi wstyd, ale sama o tym nie pomyślałam. Za to co się stało, nie mogę nikogo winić. Mogłam sprawdzić, przewidzieć i nie zgodzić się na uczestnictwo córki w wycieczce.
Sandra, która jest nieśmiałą i nieprzepadającą za tego rodzaju intensywnymi emocjami dziewczynką, zwyczajnie bała się skorzystać z większości atrakcji. Była przytłoczona i przestraszona. A kiedy widziała, jak inne dzieci śmieją się na karuzelach, kolejkach czy atrakcjach na wysokościach, czuła się gorsza. Siedziała na ławce i niemalże z niczego nie korzystała.
Koledzy szybko dostrzegli jej strach i rezygnację, no i jak nietrudno się domyślić, zaczęli się wyśmiewać, co jeszcze bardziej pogorszyło sprawę.
Po powrocie z wycieczki Sanda wybuchnęła płaczem. Płakała z bezsilności i wstydu, co dla mnie, matki, było nie do zaakceptowania. Czułam, że zawiodłam, że nie dopilnowałam, nie sprawdziłam. Z jednej strony jestem na siebie zła, a z drugiej nie mogę zrozumieć, jak 8-letnie dzieci można zabrać do takiego miejsca?
Dlaczego uznano, że wszystkie dzieci są gotowe na przygodę pełną adrenaliny? Przecież są uczniowie o różnej wrażliwości, nie wszyscy 8-latkowie są chętni do korzystania z ekstremalnych atrakcji, zwłaszcza gdy w pobliżu nie ma rodziców.
Może i są dzieci, które świetnie sobie radzą w takich warunkach, ale są też takie, które zwyczajnie się boją. Mamy przecież możliwość wyboru takich wycieczek, które będą ciekawe i dostępne emocjonalnie dla każdego, bez narażania na stres i wyśmiewanie".