Oddała córkę pod opiekę rodziny, bo szkoła zamknięta. Gdy wróciła z pracy, nie mogła uwierzyć...
Redakcja MamaDu
23 grudnia 2024, 11:47·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 grudnia 2024, 11:47
W okresie świątecznym wielu rodziców pracujących staje przed dylematem: co zrobić z dzieckiem, gdy szkoły są zamknięte, a grafik w pracy nie pozwala na dłuższy urlop? Pani Anna, mama 7-letniej Zosi, zmuszona była poprosić rodzinę o pomoc w opiece nad córką, gdyż szkoła zamknęła swoje drzwi na czas świąt. To, co zastała po powrocie z pracy, na zawsze zmieniło jej spojrzenie na organizację takich sytuacji.
Reklama.
Reklama.
"Musiałam iść do pracy w Wigilię. W urzędzie mamy sporo obowiązków pod koniec roku, a urlop w tym czasie jest niemal niemożliwy. Poprosiłam moją mamę, by zaopiekowała się Zosią przez kilka godzin. To zawsze była pewna opcja – babcia była niezawodna" – napisała do nas pani Anna.
Tym razem jednak sytuacja potoczyła się inaczej. Po powrocie z pracy pani Ania zastała u mamy zapłakaną i roztrzęsioną Zosię.
"Moja mama zawsze miała anielską cierpliwość, ale tego dnia, przy natłoku przedświątecznych przygotowań, po prostu nie wytrzymała. Córka płakała, bo nie mogła znaleźć swoich zabawek, które przypadkowo zostały schowane podczas porządków. W międzyczasie doszło do kilku drobnych spięć. Zosia chciała bawić się lalkami z babą, ale babcia miała pilniejsze sprawy do załatwienia w kuchni. Kiedy córka zaczęła domagać się uwagi, babcia nie wytrzymała i podniosła głos. Córka się bardzo przestraszyła, bo babcia nigdy jeszcze nie odezwała się do niej takim tonem."
Gdy pani Anna przyjechała po córkę, zastała ją zasmuconą i przytuloną do swojej ulubionej przytulanki, którą babcia na szczęście zdążyła odnaleźć.
"To było dla mnie bolesne doświadczenie. Zrozumiałam, że nawet najlepsza opieka nie zastąpi mnie jako mamy. Moja mama poczuła się winna, a ja zdałam sobie sprawę, że w tej sytuacji obie byłyśmy przeciążone – ja pracą, a ona obowiązkami związanymi z opieką i przygotowaniami do świąt."
"Nie każdy ma rodzinę, która może się zaopiekować dzieckiem. A nawet jeśli, to nie powinno to być jedynym rozwiązaniem. Kiedyś szkoły organizowały dyżury nauczycieli, dzięki czemu dzieci miały zapewnioną opiekę. Dziś tego brakuje" – podkreśla.
Wielu rodziców boryka się z podobnymi problemami. Z jednej strony praca, z drugiej – potrzeba zapewnienia dziecku odpowiedniej opieki i poczucia bezpieczeństwa.
"Mam poczucie, że jesteśmy pozostawieni sami sobie. Szkoły mają prawo do wolnego, ale co z nami, rodzicami, którzy pracują na etatach z ograniczonym urlopem?"
Historia pani Anny jest tylko jednym z wielu głosów w tej dyskusji. Czy istnieje rozwiązanie, które mogłoby pogodzić potrzeby pracujących rodziców i szkolnych placówek? Zachęcamy do dzielenia się swoimi doświadczeniami i pomysłami w komentarzach.