Mama namalowała za przedszkolaka
Kto ma (lub miał) dziecko w wieku przedszkolnym, ten doskonale wie, że czasami w placówkach odbywają się konkursy prac i różnego rodzaju wystawy tematyczne, na których kilkulatki moją zaprezentować swoje talenty i umiejętności.
Nie raz i nie dwa, takie konkurencje kończą się jednak płaczem i zawodem dzieci – wcale nie z powodu braku umiejętności pogodzenia się z porażką (choć prawdopodobnie to też jest jednym z elementów tego zjawiska). Chodzi o to, że rodzice pomagają, a czasami wręcz wykonują prace konkursowe za dzieci – przez co kilkulatki mają nierówne szanse w wyścigu o wygraną.
O tym problemie napisała w portalu Threads użytkowniczka o nicku kingfisher_tales: "[...] w przedszkolu zrobiono konkurs plastyczny, syn (lat 6) wziął udział, robił wszystko sam, pomogłam mu tylko skleić coś, żeby była głębia (praca 3D). Staliśmy dzisiaj przed wystawą tych prac i młody stwierdził, że nie ma szans, że są przynajmniej dwie prace ładniejsze. Te ładniejsze ewidentnie robione przez rodziców. Cieszy mnie, że w sumie tylko dwie (na 10 zgłoszonych). Wytłumaczyłam młodemu, że powinien być z siebie dumny, bo robił sam" – opisuje sytuacje z przedszkola mama chłopca.
W dalszej części wpisu zauważyła, że ona, jako dziecko lat 80. nie wpadłaby na pomysł, by prosić rodzica o pomoc w sprawie pracy do przedszkola. Nie mówiąc już o tym, by rodzic taką pracę wykonał za nią od początku do końca.
Wyręczamy, by nie poczuło porażki
Dziś rodzice mają dużo więcej ambicji, ingerują w sfery życia dzieci, które kiedyś należały wyłącznie do najmłodszych. Samodzielne radzenie sobie z różnymi przeszkodami i problemami uczyło je odpowiedzialności, wzmacniało psychikę i sprawiało, że umiały sobie radzić w życiu z niepowodzeniami. Współcześni rodzice wyręczają dzieci w wielu rzeczach, odbierają im poczucie samodzielności i odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje.
Czasami wynika to z oszczędności czasu (kiedy np. zawiązujemy buty dziecku, byśmy mogli szybciej wyjść z domu), ale bardzo często chodzi o to, by zaoszczędzić dziecku porażek i nieprzyjemnych doświadczeń. Na koniec autorka postu zastanawia się: "[...] kiedy rodzice zaczęli robić prace za dzieci?". Pod jej publikacją pojawiło się wiele odpowiedzi m.in. rodziców i nauczycieli, którzy przyznają, ze chore ambicje opiekunów często psują zabawę dzieciom.
Pojawiła się np. wypowiedź nauczycielki, która przyznała, że zrezygnowała z konkursu prac w szkole podstawowej, bo od kilku lat co roku dostawała zgłoszenia, które ewidentnie wykonały dorosłe osoby, a nie uczniowie klas 1-3. Wiele osób podzieliło się też swoimi wspomnieniami: iksy i milenialsi zazwyczaj przyznawali, że rodzice prawie nigdy im nie pomagali, a potem spotykali się z wyśmianiem czy kpinami ze strony nauczycieli i rówieśników.
Takie doświadczenia mogą być wyjaśnieniem tego, dlaczego dziś te osoby swoim dzieciom pomagają. Tymczasem samodzielna praca pozwala dzieciom nie tylko nabrać pewności siebie, ale może również pomóc w odkrywaniu swoich zainteresowań i pasji – jak je inaczej znaleźć, jeśli zadania za dziecko będzie wykonywał rodzic? Jak inaczej niż przez własne doświadczenia dziecko ma nauczyć się samodzielności i wzmocnić psychikę?