Przedszkolaki są bardzo temperamentne, żywiołowe i wszędzie ich pełno. Trudno za nimi nadążyć, a niekiedy i sprostać ich oczekiwaniom. Nauczycielki dwoją się i troją, a czasami i tak nie udaje im się zapanować nad przepełnionymi energią maluchami. Wychowawczynie w przedszkolu, do którego uczęszcza córka mojej koleżanki, wpadły na wspaniały pomysł.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mówią tysiąc słów na minutę, a w ich głowach rodzi się milion pomysłów. Mam pod swoim dachem jednego przedszkolaka i wiem, z czym to się je. Jest uroczy, niesamowity i najkochańszy na świecie, ale ta jego niespożyta energia potrafi wykończyć. Kiedy opadam z sił, zadaję sobie pytanie: "Jak 20-osobową gromadkę przedszkolaków 'ogarniają' nauczycielki?". Przecież to istne szaleństwo.
Wszędzie ich pełno
W moim odczuciu przedszkolaki są najsłodsze. Można z nimi fajnie porozmawiać, są coraz bardziej samodzielne, mają śmieszne pomysły, ale nie są jeszcze tak zbuntowane i obrażalskie jak starszaki.
Są wszędzie, skaczą jak piłeczki i nie dają za wygraną. Jak się na coś uprą, to nie ma przeproś. Dążą do celu i nie chcą niczyjej pomocy. To fajne, ale niekiedy męczące. O temperamencie i żywiołowości naszych maluchów dyskutowałam ostatnio z koleżanką Anią. Jej córeczka chodzi do wspaniałego przedszkola, w którym nauczycielki podobno są tak pomysłowe, kreatywne i zaradne, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych.
Trzymamy ścianę drogie dzieci
Ania opowiedziała mi o świetnej metodzie, którą stosują nauczycielki w przedszkolu jej córki.
– Czasami dzieci mają w sobie tyle energii, że nie potrafią usiedzieć w miejscu. Biegają po sali, skaczą, zdarza się, że uderzą, popchną. I wiesz, co wtedy ciocie, bo tak nazywamy nasze panie, robią? Proszą, by maluch potrzymał ścianę, bo się może zaraz przewrócić. Dzieciaki stają przy ścianie, opierają się o nią rękami, albo plecami i trzymają, by się nie zawaliła. Mają ważne zadanie do wykonania. I tak niemalże w tym bezruchu są kilka minut. Uspokajają się, wyciszają, wyrzucają z siebie negatywne emocje – mówi mi Ania.
Ha! Co za pomysł?! Doskonały. Dawniej stosowano inne i krzywdzące metody, takie, które pozostawiały negatywny ślad w psychice dziecka. Pamiętam, że przedszkolaki chodziły do kąta, w którym odwrócone tyłem do rówieśników musiały stać, dopóki nie zrozumiały swojego zachowania. To było poniżające! Nawet nie chcę sobie przypominać, co czułam, bo przypuszczam, że sama niejeden raz przeżyłam takie upokorzenie. Na szczęście nie pamiętam i niech tak zostanie.
Kradnę pomysł
Pomysł nauczycielek jest dla mnie totalnym odkryciem, który zasługuje na nominację do kategorii najlepszych pomysłów roku. To mądra i zdrowa alternatywa dla tego nieszczęsnego stania w kącie, czy innych kar stosowanych w przedszkolach i szkołach. Podtrzymywanie ściany to okazja do złapania głębszego oddechu, zebrania myśli i opanowania emocji, które jakby nie są tymi najbardziej pożądanymi.
Pomysł kradnę i kto wie, być może sama będę czasami trzymała ścianę i pilnowała, by się nie zawaliła.
A Ty, co o tym sądzisz? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl