Uczniowie na potęgę przerabiają zdjęcia kolegów i kręcą kompromitujące filmiki, a wszystko to ląduje w sieci. Nie mają litości, ale i wiedzy, że tak robić nie wolno. Napisała do nas Justyna, która jest wychowawczynią w jednej z wrocławskich szkół. Słowa jej uczennicy dają mocno do myślenia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Od 13 lat jestem nauczycielką, jednak dostrzegam, że coraz większym problemem staje się ochrona wizerunku w sieci. Niestety widzę, że uczniowie ten temat traktują bardzo beztrosko. To podejście wynika nie tylko z ich niewiedzy, ale także z tego, jak my, dorośli, postępujemy z ich zdjęciami i czego ich swoim zachowaniem uczymy.
Nie mają pojęcia
Codziennie widzę, że coraz młodsze dzieci dostają od rodziców smartfony, jednak nikt nie uczy ich, czym jest ochrona wizerunku drugiego człowieka. Nie mają także pojęcia, jakie konsekwencje może mieć publikowanie zdjęć w internecie. Często robią zdjęcia kolegom w niekorzystnych sytuacjach, nagrywają filmiki i tworzą memy, które potem wrzucają do sieci. Działania te są nie tylko bolesne dla rówieśników, ale też karalne.
Przypomnę, że według polskiego prawa (art. 81 ust. 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych), rozpowszechnianie wizerunku innej osoby bez jej zgody jest naruszeniem przepisów. Przepisy karne (art. 190a § 2 Kodeksu karnego) mówią również o odpowiedzialności za działania mogące doprowadzić do upokorzenia czy ośmieszenia drugiej osoby w internecie. Tłumaczę to dzieciom na lekcjach wychowawczych, ale zdaję sobie sprawę, że edukacja powinna zaczynać się w domu.
Mogę robić, co chcę?
Niestety, słowa jednej z uczennic wiele wyjaśniają. Gdy zapytałam dzieci podczas pogadanki, czy rodzice pytają ich o zgodę na publikowanie ich zdjęć w mediach społecznościowych, jedna z dziewczynek powiedziała: 'Mama pyta, ale nawet gdy się nie zgadzam, to i tak wrzuca fotkę na Facebooka'. Inne dzieci przyznały, że ich rodzice w ogóle o nic nie pytają.
Takie zachowanie to przejaw braku szacunku do decyzji podjętej przez dziecko. Moim zdaniem właśnie tu tkwi problem: tak rodzice uczą, że nie trzeba szanować zdania innych. To także pokazuje, jak bardzo dzieci uczą się od nas i naśladują nasze działania. Jeśli chcemy, by nasze dzieci szanowały wizerunek innych, musimy dawać im przykład – rozmawiać, wyznaczać granice i stosować się do zasad, których sami wymagamy.
Rozumiem, że każdy rodzic ma swoje podejście do wychowania. Jednak w kwestii bezpieczeństwa w internecie powinniśmy mówić jednym głosem. To nie tylko kwestia ochrony prywatności, ale także podstawowego szacunku wobec drugiego człowieka. Bądźcie przykładem, pytajcie je o zgodę, zanim coś opublikujecie. Pokażmy dzieciom, że internet to przestrzeń, w której obowiązują zasady".