Program Aktywny Rodzic właśnie wszedł w życie i obejmuje trzy możliwości: aktywnie w pracy, aktywnie w domu i aktywnie w żłobku. Świadczenie, które przysługuje rodzicom dzieci między 13. a 35. miesiącem życia, znacznie odciąży domowy budżet. Odezwała się do nas Marlena, mama 15-miesięcznej Oli, która wraz z wejściem w życie nowego programu zmieniła plany dotyczące opieki nad córką.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pogodzenie wychowania dziecka z pracą zawodową to jedno z trudniejszych wyzwań, przed jakim stoją rodzice. I nie ukrywajmy, bez pomocy to zadanie niemalże niewykonalne. Wsparciem dla rodziców są babcie, opiekunki czy żłobki, do których można zapisać dziecko. Jednak za pobyt dziecka w placówce czy za wynajęcie niani trzeba zapłacić. Program Aktywny Rodzic, który właśnie wszedł w życie, jest dużym wsparciem finansowym dla rodziców.
Mam inne plany
"Kiedy Ola skończyła 13 miesięcy, wróciłam do pracy. Nie chciałam wypaść z obiegu i poniekąd nie miałam innego wyjścia. Zapisałam ją do żłobka, który znajduje się na naszym osiedlu. Koszty niemałe, bo za miesiąc prawie 1200 zł, no ale co miałam zrobić?
Jakoś z mężem udaje się nam łączyć koniec z końcem i obydwoje stwierdziliśmy, że to najlepsze rozwiązanie. Żłobek miał dobre opinie, wychwalało go kilka mam. Ola stosunkowo szybko się przyzwyczaiła do nauczycielek. Pierwsze dwa tygodnie były najcięższe, a teraz to idzie nam to wszystko niemalże jak z płatka.
Córka chodzi bez marudzenia, bawi się z innymi dziećmi, wraca zadowolona. W sumie to ja nie wiem, ile ona z tego wszystkiego rozumie, ale grunt, że nie płacze.
Wiemy, że od niedawna obowiązuje program Aktywny Rodzic, który w naszym przypadku pokrywa wszystkie żłobkowe opłaty. No i tak się zaczęłam zastanawiać, czy to ma sens? Skoro rząd tak czy siak daje, to może lepiej, by wnuczką zajęła się moja mama i dorobiła sobie do emerytury? 1500 zł przecież piechotą nie chodzi.
Moja mama dorabia sobie jako krawcowa, ale coś wspominała, że musi z tym skończyć, bo już oczy nie te. Kręgosłup od tego ciągłego siedzenia przy maszynie też coraz bardziej boli, więc w sumie wszystko ułożyło się w jedną całość. Kiedy wspomniałam jej o pomyśle, nawet się ucieszyła. Pozostała jeszcze tylko kwestia rezygnacji ze żłobka. I tu pojawiły się schody i zgrzyt.
Bo kiedy opowiedziałam nauczycielkom o swoim pomyśle, usłyszałam, że źle postępuję. Że dziecko potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, że Oli tutaj dobrze, że fajnie odnajduje się w grupie. Jedna z pań coś przebąknęła, że nie rozumie mojego podejścia.
I teraz jestem w kropce. Bo z jednej strony niemalże w 100 proc. jestem pewna swojego pomysłu i przypuszczam, że nauczycielki mnie przekonują, no bo chcą zarobić, a z drugiej wciąż biję się z myślami. Ale przecież z babcią też można iść na plac zabaw czy salę zabaw, by pobawić się z rówieśnikami. A relacja, jaka wytworzy się podczas takiej opieki między moją mamą a moją córką, przypuszczam, że będzie tylko do pozazdroszczenia".
A Ty co myślisz o takim pomyśle? Napisz, proszę, na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl