Pokolenie alfa, czyli dzieci urodzone po 2010 roku, dorasta w wyjątkowo trudnych i wymagających czasach. Świat pełen nowych technologii, ciągłych wyzwań i zmian nie należy do najłatwiejszych. Pokolenie alfa z jednej strony ma dostęp do nieograniczonej wiedzy i możliwości, a z drugiej – staje w obliczu trudnej rzeczywistości, pełnej presji i niepewności. I zamiast stawić temu czoła, wyjść obronną ręką, to postępuje w taki, a nie inny sposób.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dzieci, które mają te kilka lub kilkanaście lat, urodziły się w świecie, o którym my mogłyśmy kiedyś tylko pomarzyć. Nowe technologie są na wyciągnięcie ręki, półki sklepowe uginają się od zabawek i gadżetów, a w sklepie spożywczym można dostać wszystko, na co mamy ochotę. Czy można chcieć więcej?
Zazdrość?
Czasami im zazdroszczę, czasami chciałabym być na ich miejscu. Ale tylko czasami. Bo kiedy przyjrzę im się bliżej, kiedy zamienię kilka zdań z ich rodzicami, dostrzegam, że coś tu jest nie tak. Że coś nie gra, że ktoś, gdzieś popełnił błąd. A może to wina leży po ich stronie? Może to pokolenie alfa kroczy złą ścieżką i nawet nie robi nic, by z niej zboczyć i zacząć podążać we właściwym kierunku?
Współczesne dzieci mają wszystko, o czym zamarzą. Mogą się rozwijać i mocno stąpać po ziemi. Języki, zajęcia sportowe czy taneczne mają na wyciągnięcie ręki. Rodzice zapewniają im wszystko, co najlepsze, stwarzają idealne warunki do nauki i rozwoju. A one? Zamiast to wykorzystać, stoją jakby w martwym punkcie.
Co z nich wyrośnie?
– Mój 9-letni syn jest tak rozpieszczony, że nawet sam nie potrafi sobie kanapki zrobić. A kiedy poprosiłam, by po raz pierwszy wyrzucił śmieci, powiedział, że nie wie, gdzie jest śmietnik i poszedł do pokoju. Włączył komputer i tyle go widziałam. Przyznaje, że aż się boję, co z niego wyrośnie – opowiada mi Ewa.
Pokolenie alfa zostało zdominowane przez współczesne technologie, które jakby odcięły mu dostęp do świeżego powietrza. Jakby odebrały najważniejsze umiejętności i przyćmiły to, co istotne.
– Moja córka jest tak niesamodzielna, że aż się boję, co będzie dalej. Do kłótni i sprzeczek to jest pierwsza, ale do posprzątania w pokoju czy pobawienia się z młodszym rodzeństwem to już niekoniecznie. Ja w jej wieku to już sama do szkoły chodziłam i rodzicom w gospodarstwie pomagałam – mówi mi Ola, a ja dokładnie wiem, co ma na myśli.
Pokolenie alfa kieruje się zupełnie innymi wartościami, na co innego zwraca uwagę, co innego uważa za istotne. I choć z nowymi technologiami żyje za pan brat i po wirtualnym świecie porusza się niemalże z zamkniętymi oczami, to nie radzi sobie z najprostszymi czynnościami. Z tymi, które dla nas nie stanowiły żadnego problemu.
Zaradności i samodzielności nie możemy im zazdrościć, bo często nie mają o nich pojęcia. Nie twierdzę, że to wyłącznie ich wina, bo może to kwestia wychowania, trzymania pod kloszem i wyręczania na każdym kroku. Może wszystkiemu winni jesteśmy my, rodzice, którzy jesteśmy na każde zawołanie i skinienie. Nie wiem, ale jedno jest pewne, pokolenie alfa jest w trudnej sytuacji, z której nie wie, jak wybrnąć.