Dzieci w wieku 2 lat świetnie już sobie radzą z samodzielnym myciem rąk, więc warto wspierać u nich zdrowe nawyki związane z nauką higieny. Mama 2-letniego Antosia ma jednak mieszane uczucia, co do praktyk w żłobku. Kobieta boi się, że opiekunki zniweczą wyuczone przez nią przyzwyczajenia chłopca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Każdego ranka zawożę swojego dwuletniego synka Antosia, do żłobka z nadzieją, że będzie tam otoczony ciepłą opieką i nauczony podstawowych nawyków. Sama bardzo staram się od jakiegoś czasu ćwiczyć z nim samodzielność. Zawsze staram się w domu uczyć go najprostszych czynności, jak mycie rączek przed posiłkiem, korzystanie z nocnika czy jedzenie bez mojej pomocy. Byłam przekonana, że podobne nawyki będą kształtowane także w żłobku" – pisze w wiadomości do nas mama 2-latka.
"Pewnego dnia, kiedy odbierałam Antosia, zauważyłam coś, co wzbudziło mój niepokój. Panie opiekunki, zamiast prowadzić dzieci do łazienki, sięgały po mokre chusteczki i szybko przecierały rączki maluchom przed jedzeniem. Na początku nie zwróciłam na to większej uwagi, ale z czasem znowu spotykałam się tą sytuacją.
Nie było mowy o nauce mycia rąk wodą i mydłem – chusteczki stały się standardem, a w domu synek przed posiłkiem zaczął wyciągać rączki przed siebie, żeby mu je wytrzeć, zamiast iść je umyć w łazience wodą i mydłem. W końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam. Gdy odbierałam Antosia, postanowiłam porozmawiać z jedną z opiekunek. Zwróciłam jej uwagę, że rączki dzieci wycierają mokrymi chusteczkami, a nie uczą mycia rąk w łazience. Starałam się, by mój ton nie brzmiał oskarżycielsko".
"Tak jest szybciej"
Mama chłopca opowiedziała o reakcji opiekunki: "Opiekunka, jakby nieco zaskoczona, uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Przyznała, że przy gromadce dzieci tak jest łatwiej i szybciej, bo wytarcie rączek zajmuje mniej czasu przed posiłkami. A poza tym maluchy aż tak się nie brudzą, będąc tylko w sali.
Przyznaję, byłam rozczarowana. To nie była kwestia samej higieny – chodziło o coś więcej. O budowanie podstawowych nawyków, które będą dzieciom służyć przez całe życie. Używanie mokrych chusteczek było może szybsze, ale nie uczyło dzieci niczego, co mogłyby przenieść w dorosłość.
Z jednej strony wiem, że żłobek jest dla mojego syna bezpiecznym miejscem, ale z drugiej strony obawiam się, że w biegu codziennych obowiązków dzieciom odbiera się ważne lekcje, które mogłyby zdobywać każdego dnia. Czuję, że jako matka muszę być jeszcze bardziej czujna i angażować się w życie swojego dziecka nawet w żłobku, gdzie nie wszystko zawsze było tak idealne, jak się wydawało. Nie bardzo wiem też, jak pogodzić naukę higieny w domu z tym, że w żłobku nikt do takich zasad się nie stosuje" – kończy wiadomość mama 2-latka.