Wiadomość ze szkoły syna zaskoczyła wielu rodziców. Niektórzy byli sparaliżowani, inni nie chcieli w to wierzyć, a ja już miałam pojęcie o sprawie. Głównym tematem były snusy, czyli nikotynowe woreczki umieszczane pod górną wargą. Doszły mnie słuchy, że zdaniem części rodziców szkoła przesadza, wyolbrzymia i koloryzuje. A ja jestem za tę wiadomość wdzięczna.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kilka dni temu pisałam tekst o tym, czym są snusy. To tytoń sprzedawany w małych saszetkach przypominających torebeczki herbaty. Snusy kosztują mniej niż papierosy, nie wydzielają dymu, przez co trudniej je wykryć. Mają różne smaki i co najgorsze uzależniają.
To nie żart
Kilka dni temu jedno z krakowskich liceów rozesłało do rodziców wiadomość, której głównym tematem były snusy i zagrożenia, jakie za sobą niosą. W internecie można znaleźć kilka artykułów na ten temat, także na naszej stronie.
Pisząc tekst o woreczkach tytoniu, które cieszą się wśród nastolatków rosnącą popularnością, byłam przerażona. W głębi duszy cieszyłam się, że mój syn ma dopiero 8 lat i że snusy omijają nas szerokim łukiem. Przyznaję, że problem zbagatelizowałam i nawet nie przeprowadziłam z nim żadnej rozmowy w tym temacie. Machnęłam ręką i stwierdziłam, że na trudne dyskusje przyjdzie jeszcze czas.
Następnego dnia otrzymałam wiadomość ze szkoły. Temat: Uwaga! Zagrożenie SNUSy. Aż zadrżałam. Informację do wszystkich rodziców rozesłał pedagog specjalny.
"Szanowni Państwo, Drodzy Rodzice i Opiekunowie. Poniżej przesyłam informację o nowej modzie wśród młodzieży i dzieci – tzw. snusach, czyli woreczkach nikotynowych. Prosimy o czujność i uwagę względem Państwa Dzieci" – przeczytałam we wstępie.
Dalsza część wiadomości nie była mi obca, bo brzmiała podobnie do tej, jaką rozesłało krakowskie liceum. Pedagog opisał dokładnie czym są snusy, jak wyglądają i jakie zagrożenia za sobą niosą.
"Snus może podnosić poziom glukozy we krwi (dlatego hamuje apetyt), co może sprzyjać rozwojowi zaburzeń metabolicznych. Wahania poziomu glukozy też mogą powodować m.in. szybsze zmęczenie. Saszetka nikotynowa powoduje mrowienie lub pieczenie przy wchłanianiu nikotyny i szybki efekt określany jako odurzający" – przeczytałam w dalszej części i zrozumiałam, że snusy są realnym zagrożeniem.
Synu, uważaj
Kiedy sama o nich pisałam, by przestrzec innych rodziców, zbagatelizowałam problem. "Przecież mój syn chodzi dopiero do drugiej klasy. On i snusy? Niemożliwe" – myślałam. Jednak kiedy to ja zostałam ostrzeżona przez szkolnego pedagoga i kiedy to do mnie została zaadresowana taka wiadomość, zrozumiałam, że popełniłam błąd.
Wcześniej nie przeprowadziłam żadnej rozmowy ze swoim synem, czego żałuję. Jednak po przeczytaniu wiadomości na Vulcanie, ocknęłam się, przebudziłam. Razem z mężem poszliśmy do pokoju syna i dokładnie opowiedzieliśmy o snusach i zagrożeniach. Przypomnieliśmy, że zawsze może na nas liczyć, że może się z nami wszystkim podzielić. Zapewniliśmy, że jesteśmy jego wsparciem i tarczą obronną.
Od siebie mogę tylko dodać, że jestem wdzięczna za otrzymaną wiadomość. Cieszę się, że szkoła troszczy się o uczniów i o każdym niebezpieczeństwie informuje rodziców.