Podstawowe środki higieny takie jak mydło i papier toaletowy w szkolnej toalecie to nadal problem wielu placówek. Szkoły oszczędzają na nich, tłumacząc się brakiem szacunku ze strony uczniów, którzy marnują papier i mydło. Przeczytajcie, jakie niemiłe zaskoczenie przeżyła nasza czytelniczka, gdy była w szkole swojej córki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Moja córka chodzi do szkoły podstawowej, do której ja też chodziłam jako dziecko. Co prawda wielu nauczycieli z moich czasów jest już na emeryturze, ale kilku nadal spotykam, odprowadzając Julkę na lekcje czy załatwiając jakieś sprawy administracyjne" – zaczyna swoją wiadomość Małgosia, mama 9-latki.
"Za każdym razem, kiedy idę tymi korytarzami – choć szkoła przeszła gruntowny remont od moich szkolnych czasów – czuję się jak ta kilkuletnia dziewczynka, która uczyła się w tych murach. To otoczenie przywołuje wiele miłych wspomnień i sprawia, że na twarzy pojawia mi się nostalgiczny uśmiech. Ostatnio jednak podczas mojej wizyty w szkole, wróciłam, też do mniej przyjemnych wspomnień, a wszystko za sprawą wizyty w toalecie.
Byłam w szkole, bo opłacałam obiady na szkolnej stołówce i pomyślałam, że poczekam 20 minut do końca zajęć i od razu odbiorę Julkę ze szkoły. Po wyjściu z pokoju administracji skierowałam swoje kroki do szkolnych toalet. Weszłam tam z uśmiechem w kącikach ust, przypominając sobie o wszystkich rozmowach, jakie prowadziłyśmy tu z koleżankami i wszystkich przerwach, podczas których na łazienkowym parapecie przepisywałyśmy prace domowe".
To skandal, że nic się nie zmieniło
Do naszej czytelniczki jednak razem z miłymi wspomnieniami wróciły również te nieprzyjemne: "Kiedy weszłam do kabiny, niestety wróciły kolejne wspomnienia, tym razem mniej miłe. Okazało się bowiem, że w żadnej z kabin nie ma papieru toaletowego. Na szczęście miałam ze sobą w torebce chusteczki. Kiedy wyszłam z kabiny, okazało się, że mydła również nie ma – zupełnie jak ponad 20 lat temu, kiedy sama byłam uczennicą tej szkoły.
Tylko że w latach 90. i 2000. to była norma, szkoły oszczędzały, tłumacząc się uczniami, którzy nie szanują zapewnionych im dóbr i niszczą wszystko. Dziś już wiemy, że ten brak podstawowych środków higieny to łamanie praw i odzieranie dzieci i młodzieży godności. To skandal, że takich rzeczy nadal brakuje w szkolnych toaletach. Moje dziecko i tak zawsze ma ze sobą w plecaku mokre i suche chusteczki, ale czy to nie jest w gestii szkoły, żeby podstawowe środki higieny były w łazienkach dostępne dla każdego?" – kończy swój list oburzona Małgosia.